niedziela, 6 marca 2016

Od Zera - Cd. Kim

Uśmiech zagościł na mojej twarzy po raz pierwszy od naprawdę wielu lat. Cichutkie "dziękuję" wypowiedziane przez tę drobną istotkę zadziałało na mnie dziwnie... Poczułem coś, czego wcześniej nie miałem okazji. Coś, jakby ciepło gdzieś w środku mnie. Ciepło, które powoli roztapiało lód będący moim sercem. Nie, tego nie można nazwać miłością, ni zauroczeniem, bowiem taki potwór jak ja nie był w stanie kochać, lecz może istniała nadzieja na poprawę...? Tylko dla tej jednej istotki... Wzmocniłem nieco chwyt, przyciągając ją bliżej siebie, jakby zaraz miała mi umknąć. Potrzebowałem trochę czułości i właśnie zdałem sobie z tego sprawę. Pochyliłem się nieco, by przypadkiem nie odciąć jej dopływu tlenu i nie udusić. Delikatnie oparłem policzek o jej włosy, napawając się ich miękkością oraz liliowym zapachem. I wtedy... poczułem pieczenie w oczach, coś zimnego, spływającego po policzku. Płakałem? Może... Ale w głębi duszy pewien byłem tego, że przy Kimberly mogłem pozwolić sobie na chwilę słabości. Oto ona została pierwszą osobą, która nie traktowała mnie jak tyrana, śmiecia, ale jak... misia, kogoś, komu pozwoliła na tak wiele, w tak krótkim czasie.
- To ja dziękuję...- odszepnąłem, zduszając płacz
Niech słone krople spadają na podłogę, lecz tylko one, bez ryku...

<Kim?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz