Zupełnie nie przeszkadzało mi to, że mężczyzna odciął nas od świata. Pewnie w zupełnie innych okolicznościach, przy inej osobie, uciekłabym. Lecz teraz, nawet o tym nie myślałam. Chciałam tutaj zostać, przy nim, tak na dłużej. Poczułam jak Zero oderwał moje stopy od podłogi i najzwyczajniej na świcie, wziął mnie na ręce. Nie zabroniłam mu tego, nie chciałam mu tego zabraniać. Chłopak z dość dużą delikatnością posadził mnie sobie na kolanach, tuż po tym jak sam usiadł wygodnie na łóżku. Oparłam się o jego tors, kładąc głowę tuż przy jego obojczyku. Znów poczułam jak silne ramiona, odmienionego tyrana, przyciągają mnie do niego bardziej. Czułam jego ciepło i wewnętrzy spokój. Uniosłam delikatnie głowę by chociaż raz na niego spojrzeć. Nasze oczy od razu się spotkały, mimo, że przez panujący półmrok nie widziałam ich w całości. Położyłam delikatnie rękę na jego policzku i palcami otarłam łzy, uśmiechając się przy tym do niego. Przejechałam delikatnie dłonią po jego karku,by już po chwili wpleść palce w jego aksamitne włosy. Wtuliłam się mocniej w mojego dowódce, więdząc, że teraz pozwala mi na takie drobne gesty.
<Zero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz