niedziela, 6 marca 2016
Od Echo Do Sakury
Pustkowie. Rozwalone, pokryte pyłem lub też popiołem budynki. Niegdyś tętniące życiem miasto, teraz zamieniło się w kompletną ruinę. Zastanawiam się jak to wszystko kiedyś wyglądało. Nic nie jest już takie jak we wspomnieniach czy na zdjęciach. Zamglone wizje dawnego świata przysłaniała brutalna rzeczywistość. Siedziałam przy jednym z łuków mostu, obok bagna które niegdyś nazywane było East River. Po ziemi łaziły szczury desperacko szukające pożywienia. Usłyszałam kroki. Podniosłam z ziemi krótką rzecz z przyczepioną do niej cięciwą łuku. Tak. To coś jest łukiem. Tyle, że składanym. Schowałam przedmiot do kieszeni skórzanej kurtki którą aktualnie na sobie miałam i wycofałam się w cień aby przechodząca osoba mnie nie zauważyła, i abym mogła zaatakować z zaskoczenia. Intruz, na moją korzyść szedł dość blisko, więc szybko go podhaczyłam przewracając na ziemię. Reakcja jednak była dość szybka. O mało nie zostałam zraniona nożem. Odbiegłam kilka kroków i wyciągnęłam z kieszeni "łuk". Wcisnęłam przycisk i owa rzecz wydłużyła się naciągając jednocześnie cięciwę. Dwa zatrzaski chroniące rzecz przed niechcianym złożeniem się podczas strzału zamknęły się z głuchym kliknięciem. Szybko wyciągnęłam strzałę i napięłam cięciwę. Mój przeciwnik okazał się być czerwonowłosą dziewczyną, która w czasie gdy rozkładałam łuk zdążyła się podnieść i wyciągnąć pistolet. I tak stałyśmy dłuższą chwilę celując w siebie nawzajem, oczekując na to która strzeli jako pierwsza.
<Sakura?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz