Z dużą delikatnością położyłam plecak na niewielkim krześle, które stało w rogu pomieszczenia. Nie słyszałam już jednak kroków niedawno poznanego blondyna. Odwróciłam się powoli w stronę drzwi przy których wcześniej znajdował się chłopak. Odetchnęłam z ulgą gdy okazało się, że nadal tam stoi. Lecz teraz zachowywał się inaczej. Obserwował mnie uważnie po czym spojrzał mi w oczy. Zamknęłam je tak jak przy mruganiu ale gdy je otworzyłam byłam już w zupełnie innym miejscu. Poczułam, że jestem obejmowana przez jakiegoś mężczynę a miejąc przed sobą lustro, zorientowałam się iż dalej jestem sobą. Nie rozumiem... Nie miałam kontroli nad swoim ciałem... Samoczynnie odsunęłam się od najpewniej obiektu uczuć mojej postaci, gdyż w środku wyczuwałam wielkie szczęście. Moja głowa uniosła się przez co ujrzałam twarz znanej mi osoby. Te czerwone oczy... Włosy praktycznie koloru skóry. To był on... Leon... Ale dlaczego? Rosły mężczyzna wplutł palce w moje włosy a ja wyszeptałam do niego pare błagalnych słów. Bardziej niż ich wypowiedzenie, zdziwiła mnie odpiwiedź. W tym samym momencie złączyliśmy nasze usta w pocałunku... Ponowne mrugnięcie i powrócenie do prawdziwego świata. Dalej patrzyłam w krwiste oczy ale teraz już z większej odległości. Nie mogłam tego zrozumieć...
- Jak...- jęknęłam cicho i nieświadomie moje kolana same się ugięły, powodując upadek.
<Leo? Ja wiem, oj wiem >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz