piątek, 2 września 2016

Od Gavrila Do Kaneki


Wyciągnąłem plecak z szafy, sprawdzając jego zawartość. Noże, butelki z wodą, kilka pistoletów, maska przeciw gazowa... Mogę iść. Wciągnąłem czapkę z daszkiem na głowę i biorąc plecak wyszedłem z mieszkanka, zmierzając w stronę gęstego lasu. Zastanawiacie się pewnie po co? Rozmawiałem ostatnio z Vasilicą i w pewnym momencie przed nosem przeleciał mi nietoperz. Wypytałem o miejsce ich zamieszkania Zerly i dowiedziałem się że osiadują w tej puszczy. Warknąłem cicho wspinając się po jednym z drzew, by ominąć jakiś zasypany budynek. Poczułem na sobie natarczywy wzrok, więc udałem, że nie wiem iż ktoś mnie śledzi idąc przed siebie. Dyskretnie spojrzałem w bok i przed oczami mignęła mi pistać. Mała i ruda. Nie mówi ci to co Gav? Wzruszyłem ramionami sam do siebie idąc dalej wprost. Kiedy ujrzałem uskrzydlone stworzenie siedziace na gałęzi obok szybko zlapałem je w swoje dłonie i wpakowałem do plecaka. Jednak nie to było moją zdobyczą. Ruda czupryna po raz kolejny mignęła w zasięgu mego wzroku, a to że była na wyciągnięcie ręki, spowodowało, że nie mogłem się powstrzymać i pociągnąłem za jej włosy. Ruda wpadła w moje ramiona... no dobra na moją klatkę piersiową z sykiem, gotowa ugryźć mnie w rękę. Nachyliłem się do jej ucha i warknąłem głośno.
- Ze mną nie bawi się w kotka i myszkę, słodziutka - powiedziałem uwodzicielsko. Obleciałem ją wzrokiem i od razu wiedziałem kto to. - Miło tak szpiegować innych, Kaneki?

<Kaneki?>

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Od Akihito cd. Kasumi


Wziąłem pudełko i od razu się uspokoiłem. Eh... Dać się przekupić pudełkiem pocky... Wyjrzałem lekko przez okno i wtedy ich zobaczyłem.Trójka śnieżnych. Co robić... Mają przewagę liczebną, jednak to my ich zauważyliśmy pierwsi, jeśli dobrze to wykorzystam to... Już miałem w głowie gotowy plan. Pierwsza błyskawica rozświetliła niebo, a deszcz przybrał na sile, skutecznie ograniczając widoczność. Już miałem podzielić się planem z czerwonowłosą, jednak... po co? Po co właściwie mamy się wysilać? Po co walczyć? Jeśli zostaniemy tutaj, nie powinni nas znaleźć. A nawet jeśli odkryją naszą kryjówkę, to co? Na końcu i tak wszyscy zginiemy. A tak, to przynajmniej naciesze się swoją paczką pocky... Eh, nie. To było by zbyt proste... Jeśli my ich nie zabijemy, oni w przyszłości mogą zabić nas... Takie prawa żądzą tym światem - zabij albo zostań zabity. Nie istnieje trzecia opcja. Spojrzałem na dziewczynę. Namierzała jeszcze jednego z śnieżnych, by oddać perfekcyjny strzał. Jeden błąd może kosztować tutaj życie. Powiedziałem jej w skrócie plan i nie czekając na nic, wybiegłem cicho z budynku. Najpierw muszę zajść ich od tyłu... Deszcz i grzmoty skutecznie zagłuszały odgłos moich kroków. Dobrze, jestem wystarczająco blisko. Wiedziałem, że żadne znaki nic by tu nie zdziałały, więc musiałem czekać, aż dziewczyna będzie gotowa strzelić. jeden z śnieżnych zatrzymał się i spojrzał w moją stronę. Niedobrze. Na szczęście, nie minęło dużo czasu, a w jego stronę, poleciał pocisk, trafiając go prosto między oczy. Wyjąłem swoje ulubione dwa noże motylkowe i doskoczyłem do drugiego przeciwnika. Musiałem wykonywać szybkie i precyzyjne cięcia, uważając przy tym także na trzeciego śnieżnego. Nagle przeciwnik nabił się na mój nóż, przytrzymując mnie tym samym w miejscu i wybijając mnie z taktu. Zdezorientowany nie zauważyłem, że drugi zdążył wycelować już we mnie swoja bronią. Gdy już naciskał spust, odwróciłem głowę.
- Chol*ra, nie zdążę - przemknęło mi przez głowę, jednak zaryzykowałem i użyłem swojej mocy. jednym szarpnięciem wyjąłem nóż i zrobiłem unik przez lecącym na mnie pociskiem. Co prawda nie udało mi się uniknąć go całkowicie i przeszedł mi przez ramię, jednak lepsze to, niż kulka w łeb. Nóż wypadł mi z ręki. Po chwili usłyszeć można było kolejny strzał. Dziewczyna zdążyła już załadować po raz kolejny broń i pocisk przeszył przeciwnika w okolicach serca. padł na ziemię. Złapałem się za krwawiące ramię i podszedłem do leżącego nieopodal śnieżnego, którego trafiłem nożem. jeszcze żył. Szturchnąłem go od niechcenia nogą, przez co wydał z siebie głośny jęk. Odwróciłem się i lekko chwiejnym krokiem odszedłem. Ruda dobiegła do mnie chwilę potem.
- Nie dobijesz go? - spytała zdziwiona
- Nie ma takiej potrzeby. I tak długo nie przeżyje - mruknąłem i wszedłem do budynku kierując się w stronę swojego pokoju. Powinienem mieć tam jeszcze jakieś bandaże. Mógłbym się udać do skrzydła medycznego, ale nie widziałem takiej potrzeby.
- To nieodpowiedzialne - kontynuowała. Krew cicho skapywała z moich palców. kap kap kap. Dźwięk ten mógłbym uznać nawet za kojący. trochę tak, jak deszcz...
- Słuchasz mnie? hej! tak właściwie to medycy są w drugim skrzydle - wskazała palcem na koniec korytarza. Mruknąłem coś pod nosem i otworzyłem drzwi do swojego pokoju.
( Kasumi? )

środa, 24 sierpnia 2016

Od Gavril'a Cd. Zerly

Skinąłem szybko głową i odbiłem się od powierzchni i spojrzałem na oddalające się plecy dziewczyny. Westchnąłem cicho i podszedłem do grupy ucieszonych rekrutów. Z czego oni się tak cieszą?
- Ruszyć te wasze młode dupska i za mną do lasu - warknąłem na nich stanowczo i łapiąc jakąś dziewczyne z nadgarstek wypchnąłem ich wszystkich za drzwi. No co? Moje ciało ważniejsze. Wyprzedziłem ich w ekspresowym tempie i pobiegłem w stronę tego przeklętego lasu, nie bardzo zwracając uwagę na młodziaki za mną. Zerly mnie za to zabije, ale co mi tam. Głowę odwróciłem dopiero kilka metrów przed drzewiastym terenem i z ulgą stwierdziłem że nie zostanę stracony. Podszedłem gdyby nigdy nic do Zerly z resztą ekipy i gdy tylko się zbliżyłem dostałem z liścia w policzek. Jęknąłem cierpiętniczo.
- Za co to było?
- Widziałam, że nie zwracasz na nich uwagi - fuknęła dziewczyna i zaczęła obmawiać plan działania.

<Zerly?>

Od Gavril'a Cd. Nico

- Rób co chcesz, ja postanawiam cię ignorować, Krasnoludku - poprawiłem okulary po raz 15709739 tego dnia i znowu ruszyłem przed siebie. Otworzyłem drzwi szybko i walnąłem się na łóżko całym ciężarem.
- Masz kosmetyki w pokoju? Na serio? Teraz na sto procen jestem pewny, że gdzieś po szafach chowasz wibratory - usłyszałem rozbawiony głos Nico za sobą.
- To mojej dziewczyny - powiedziałem zirytowany.
- Wibratory czy...?
Warknąłem głośno i rzuciłem w niego poduszką. Czy ten człowiek ma jakiś przycisk "Wycisz"? Tak miło było jak siedział cicho.
- Czy wyglądam ci na takiego kto miałby dziewczynę, Nico? - mruknąłem zdejmując frotkę z włosów. - Jestem ateistą, ale gdybym koniecznie miał wysnawać jakąś religie to był by to Kutasaizm. Dziewczyny mają pochwy i okresy, dodatkowo zwisające cycki. Przy kobietach czuję się niekomfortowo. No może nie licząc Insomni i Zerly. Mój tyłek wyznaje tylko i wyłącznie Kutasaizm. Dziękuję skończyłem - warknąłem w poduszkę i złapałem najbliższą maskotkę w rękę. - Teraz daj dziecku spać.

<Nico?>

wtorek, 23 sierpnia 2016

Od Zerly Cd. Gavril

Uśmiechnęłam się do znajomego, dziękując mu tym za wypowiedziane słowa. Czyli jedno mieliśmy już z głowy, teraz czas na mały sprawdzian ich umiejętności, jak i mocy. Odsunęłam się od ściany, powolnym krokiem zbliżając się ku środkowi sali, jednak gdy już miałam się odezwać, przerwało m głośne wycie syreny alarmowej. Gavril od razu popatrzył na mnie, wiedząc co się dzieje. Ta charakterystyczna sekwencja dźwięków oznaczała, grupę atakujących przeciwników.
- Będziecie mieli okazję sprawdzić się w boju - stwierdziłam.
Całe towarzystwo, popatrzyło na mnie niezrozumiale, jednak po chwili w ich oczach ujrzałam iskierki. Zaśmiałam się przez to, podbiegając do pułkownika. Od samego początku plan był przygotowany, jednak nie wiedziałam gdzie jeszcze drzemie niebezpieczeństwo. Głos strażnika od lasu, spowodował, iż będziemy zmuszeni do walki przy niebezpiecznej zwierzynie.
- Gavril zabierzesz nowych, pod sam las. Ja zbiorę resztę i razem ruszymy na śnieżnych. Sami nie atakujcie. Będziemy się kontaktować - powiedziałam szybko, wskazując na moje ucho, w którym znajdowało się urządzenie kontaktowe - zrozumiano?
<Gav?>

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Od Insomni

Westchnęłam cicho wstając z łóżka patrząc na mały licznik, mówiący 06. Wygrzebałam spod łóżka karton z bronią i wybrałam pierwszy lepszy pistolet. Przebrałam się szybko i wyszłam na zewnątrz, na coś w stylu patrolu. Chodząc do okoła zaczęłam myśleć nad swoimi życiowymi błędami. Co gdybym nie namawiała Gava do tej całej "rebelii"? Czy żylibyśmy tak jak teraz? W pewnym momencie usłyszałam szelest obok mnie. Nie myśląc za bardzo strzeliłam w tamtą stronę, by później zobaczyć trupa zmutowanej papugi i usłyszeć zrezygnowany jęk.
- Trzecia z rzędu. Dajcie spokój z zabijaniem moich papug! - usłyszałam, by później zobaczyć znajomą twarz.

<Ktosiek?>

niedziela, 21 sierpnia 2016

Od Nico Cd. Gavril

- Ale to co mówisz jest po prostu zabawne, no! Mówiłem, że mnie w końcu dotkniesz, hmhm! – zakrzyknąłem za nim, robiąc parę kroków w przód. Z westchnieniem włożyłem ręce z powrotem do kieszeni, przerzucając między palcami stare patyczki. Boże, on nie słuchał chyba wcześniej co mówiłem? Walczy sam ze sobą, mógłby to zrobić, ale się broni tym, że mnie nienawidzi. Uroczo. Potarłem się wierzchem dłoni w miejscu, gdzie zwiększył uścisk i zerknąłem na niego. Oddalał się powoli, pewnie rozmyślał w jaki sposób mnie zabić. Popezłem za nim niemal w podskokach, w ogóle nie myśląc o ryzyku.
- Gavril, pamiętasz o zasadzie pięciu sekund? Czas już minął, ale dla ciebie zrobię wyjątek. Jakiś... Tydzień? Tak, tyle wystarczy. Zakładamy się o to, że w przeciągu siedmiu dni ulegnę tobie, albo ty mi? Gaviii, no wracaj tu, nudzi mi sięęę – całkowicie zignorowałem jego ostatnie komentarze. Dreptałem przy nim spokojnie, mając przysłowiowego banana. Choć w sumie, one są niedobre. Mam po nim z pierdyriald syfów na ryju i język mi puchnie. Wolę orzechy. Nie, te też chcą mnie udusić. A może by tak kabaczki... Co to w ogóle jest. Hot dogi, maślanka, placki.
- Buraki – wymamrotałem bezmyślnie, sekundę później czując coś miękkiego na mordzie. Tak oto moi drodzy, wbiłem się w Gavrila! A zawsze było na odwrót. Świat się wali, ludzie dzwońcie po milicję, milicję! Super po prostu, nie ma nic lepszego, chociaż mała satysfakcja jest.
- Po kija żeś się zatrzymywał!? – wychrypałem, odskakując gwałtownie. Ekstra, będę śmierdzieć tym hipisem. Nie ma sprawy. On mi przez to zapach zajebistości zabrał, no! Jaki brutal, jak tak można!?
- Pardą? To po co gadałeś coś o burakach. No i na boku, podziwiam cię, nie gadałeś przez dziesięć minut – chwila chwila, ILE? Aż tyle nie mówiłem!? Tak się zamyśliłem nad tym pieprzo*ym jedzeniem, że straciłem głowę?! A chciałem jeszcze troszeczkę pomęczyć go, oh. Z tego co widzę, to okolice jego mieszkanka. Gdybym mu wbił do domu, nie byłby zły... Tylko wkur... wkurzony. Koniec z bluźnierstwem na dziś, Nico Angelo musi zachować jakieś resztki godności! Zmierzyłem wzrokiem długowłosego. Czy na jego Gavrilowato Costinowej twarzy zauważyłem uniesione kąciki ust? On się cieszy, że byłem cicho, huh? Ni, rusz łepetyną i wymyśl coś.
- Ha, haha. Oto kara, zboczeńcu – burknąłem – teraz będę ci teraz paplał nad uchem i pójdę za tobą do ciebie. Możliwe, że się nawet rozgoszczę, Gavusiu mój – wyszczerzyłem się, strzepując niewidzialny pyłek z ramienia.
- Stul twarz kanalio – warknął ściszonym tonem. Obawiał się czegoś?
- Wolałbym, tulipanka, tak na marginesie. Chociaż nie, nie lubię kwiatków. Gavril, skombinuj mi kucyka, no! A zrobię z niego jednorożca dzięki jednym z twoich... Wspomagaczy, jakie masz w kwaterze

<Gav?>

Od Gavril'a Cd.Zerly

- Masz jakiegoś manekina do uczenia całowania nieprzytomnego człowieka? - spojrzałem na dziewczyne pytającym wzrokiem, na co ona zaprzeczyła ruchem głowy. Westchnąłem cicho i sporzałem na sześcioosobową grupkę.
- Dobra dzieciaki, skoro nie ma manekina, będzie sama teoria - uśmiechnąłem się szyderczo, na co wszyscy zgodnie odpowiedzieli jękiem zaprzeczenia. - Więc co do całego tematu moi drodzy, jako wasza nowa zabójcza opiekunka przypominam, że przed wykonaniem resustytacji trzeba rozejrzeć się czy miejsce jest bezpieczne. Szkło, ostre przedmioty czy groźne rośliny/zwierzęta nie są mile widziane. Kiedy upewnicie się, że wy i osoba poszkodowana jesteście w biezpiecznym miejscu możecie przystąpić do dzialania. Pamiętajcie też że liczą się minuty, a czasem nawet sekundy. Sprawdzamy czy osoba jest nieprzytomna czy kontaktuje. Jeżeli nie zaręaguje na wasze pytania sprawdzcie czy oddycha. Jeśli nie - przystępujecie do robienia 2 wdechów i 30 ucisków. Jeśli tak - wystarczy położyć poszkodowanego w sepcjalnej pozycji, o której każdy z was napewno wie. Jeśli jest z wami ktoś jeszcze poślijcie go po kwalifikowanego medyka. Dziękuję skończyłem - mruknąłem i oparłem się o ścianę obok Zerly.

<Zer?>

Od Zerly Cd. Gavril

Weszliśmy do niedużej sali, starannie przygotowanej do nauki i szkolenia. Wszyscy rekruci siedzieli na dość dużej, drewnianej ławce, rozmawiając o czymś gorączkowo. Odchrząknęłam głośno, przez co wszystkie oczy zwróciły się w naszym kierunku. Podeszliśmy bliżej, uśmiechając się lekko do siedzącej młodzieży? Nie wiem jak ich nazwać, gdyż sama jestem jeszcze w dość młodym wieku.
- Jedną grupą przejdziecie zaraz wspólne szkolenia i nie, nie będziecie dzieleni na dwie podgrupki płciowe - warknęłam pod koniec, gdy usłyszałam głosy sprzeciwu.
Przewróciłam przez to oczami, krzyżując ręce na piersi.
- Przez Gavrila będzie prowadzone szkolenie BHP, później natomiast udamy się wszyscy na salę ćwiczeń. Jakieś pytania?
Cisza, głucha cisza. Wzięłam bruneta na bok, prowadząc w stronę mównicy.
- No kochany, tylko żebyś im tchu resuscytacją nie odebrał! - zaśmiałam się cicho.
Ten popatrzył na mnie z wielce obrażoną miną, przez co zasłoniłam usta, by nie było widać mojego uśmiechu.
- Żartowałam przecież! - uśmiechnęłam się do niego - zaczynamy?
Odsunęłam się kawałek i zasiadłam w pierwszej ławce, śmiejąc się szyderczo.
< Gav? XD>

Od Gavrila Cd. Nico

Warknąłem cicho i zabrałem rękę z dolnej części mojego ciała i podszedłem do Nica cały czerwony ze złości. Złapałem go za kołnież kurtki i wyprowadziłem z plaży rzucając chłopakiem o najbliższy budynek.
- Taki jesteś mądry Nico? Gdybym nadal cię kochał dawno leżał byś ze mną w łóżku nagi jak chomiki przy porodzie - wydarłem mu się prosto w twarz, na co zamknął oczy i odsunął się do tyłu, bardziej wchodząc w blok. - Zacznij myśleć normalnie, przestań filozofować, zauwarz że twoje istnienie w żaden sposób nie uchroni nas przed prawdopodobieństwem kolejnej wojny! - wiedząc że chłopak chce błyskotliwie odpowiedzieć ścisnąłem jego szyję lekko, co powstrzymało go od wydania odgłosów. - Zamknij się proszę ja ciebie. Odejdź i daj mi spokój, bo jak cie widzę do mną trzaska i to dosłownie.
Skończyłem swoją odpowiedź Odsówając się od czarnowłosego na odległość kilku metrów. Ten tylko się zaśmiał.
- Żarty żartami, świnie klaszczą brwiami Nico. Ja się stąd zmywam. Rób co chcesz tylko przestań mnie wkur*iać swoim istnieniem.

<Nico?>