wtorek, 22 marca 2016

Od Jamesa c.d Echo

- Tak! - uśmiechnąłem się wesoło. Już jesteśmy tak blisko. Góra jest na wyciągnięcie ręki. Ruszyliśmy przed siebie. Byłem bardzo wdzięczny Echo. Straciła tyle czasu, by męczyć się ze mną. Kiedyś się jej jakoś odwdzięczę. Szliśmy już około godziny przez jakiś las. Gdzie nie gdzie wisiały martwe, rozkładające się już zwierzęta. Wisiały na linach, po węzłach poznałem, że to moja robota.
- Jesteśmy już blisko! - powiedziałem entuzjastycznie uderzając jedno z martwe zwierzę mieczem.
- Widzę, widzę. Mam nadzieję, że to naprawdę będzie coś warte.
Nie odpowiedziałem, tyko uśmiechnąłem się niewinnie. Wyszliśmy na jakąś polanę przy górze. Było to miejsce na które czekałem. Do jednej ze "ścian" wniesienia była chatka. Ruszyłem w tamtą stronę szybkim krokiem, Echo pobiegła za mną. W końcu kres naszej podróży. Często starałem sobie wyobrazić jak to będzie wyglądało, ale tak pięknego miejsca się nie spodziewałem. Stanąłem przed drewnianymi drzwiami. Był mocno przymocowane do drewnianej ściany. Przejechałem po nich ręką.
- Będziesz tak stał, czy wchodzisz? - zapytała Echo stając obok mnie.
Kiwnąłem głową i otwierając drzwi wszedłem do pomieszczenia. Z zewnątrz domek wyglądał na mniejszy, ale w środku było dużo wolnej przestrzeni. Po prawej stronie od wejścia była kuchnia - palenisko, a wokół wisiały zioła. Po przeciwnej ścianie były kolejne drzwi, a po ich prawej stronie różne biblioteczki z książkami. Przy nich stało biurko, na którym leżała duża książka. Przy drzwiach wisiało sześć tabliczek. Tylko jedna miała napis "James", reszta była przekreślona, chociaż jedna prócz zamazania miała znak zapytania "?". Staliśmy z Echo w ciszy. Te tabliczki prawdopodobnie były zapisane imionami mieszkańców chatki, jednak zostałem tylko ja. Ruszyliśmy w stronę kolejnego pokoiku. Była to sypialnia wykuta w środku góry. Sześć łóżek, tylko jedno niedbale posłane (Prawdopodobnie moje). Na przeciwległej ścianie wisiały narzędzia, takie jak miecze, motyki czy nożyce. Były też jeszcze jedne drzwi. Okazało się, że za nimi jest magazyn - zioła, suszone owoce i dobrze zakonserwowane mięso.
- Nieźle się urządziłem - przyznałem, jednak trochę zawiedziony. Właściwie to niczego się nie dowiedzieliśmy. - Zbliża się noc, raczej tu zostajemy, nie?
Echo kiwnęła głową.
- Zrobię kolacje, dzisiaj zaszalejemy - uśmiechnęła się. Po jej minie też widziałem, że jest mało zadowolona. Wróciliśmy do pierwszego pomieszczenia. Zacząłem trochę szperać, coś musi tu być, czuję to. Zajrzałem do wielkiej książki na biurku. To było to czego szukałem - dziennik!
- Echo! Zobacz! - zawołałem dziewczynę. W "pamiętniku" był opisany każdy dzień jaki spędziłem, to znaczy spędziliśmy tutaj. Było nasz sześciu. Uciekliśmy z jakiegoś miejsca i osiedliliśmy się tutaj. Jednak nie było nam długo być razem - pięciu z moich towarzyszy zginął, a jeden pewnego dnia po prostu zniknął. Dziennik opisywał także zwierzęta, rośliny i inne zagrożenia.
- Z tego co wynika muszę przeczytać to wszystko... - spojrzałem na księgę. - Mówiłem, że tutaj coś znajdziemy.
<Echo?>