sobota, 16 kwietnia 2016

Vladimir

Imię: Vladimir
Pseudonim: Vlad
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 19 lat
Przynależność: Wolny strzelec
Stanowisko: ---
Charakter: Charakter Vladimir'a jest zmienny. Dla jednych jest miły a dla drugich nie. Jest dość brutalny i nie hamuje się w piciu alkoholu, kiedy tylko może próbuje zachęcić kogoś do napicia się z nim. Praktycznie zawsze ma we krwi jakieś pół promila, wypił w życiu tyle alkoholu że pijany jest dopiero wtedy kiedy ma jakieś osiem promili we krwi więc jeżeli ma we krwi np. trzy promile to jest jeszcze trzeźwy.
Głos: KLIK
Motto: ---
Magiczna zdolność: Im więcej wypije wódki (lub po prostu wypije coś czym można się upić) jego siła i wytrzymałość zwiększają się.
Orientacja: Heteroseksualna
Zauroczenie: Wszyscy i wszystko (Głównie po pijaku)
Partner: ---
Potomstwo: Pff, nigdy.
Rodzina:
  • Brat - Ivan | Stan - Wiecznie najebany
  • Brat - Kir | Stan - Zaginął podczas jednej z wielogodzinnych libacji
Historia: Pewnego dnia kiedy ziemia była jeszcze normalna wybrał się ze swoimi braćmi do klubu. Strasznie się upił i urwał mu się film. Kiedy się obudził leżał na ziemi a świat dookoła niego był zniszczony.
Lubi: Alkohol, kobiety, alkohol, imprezy, dubstep, alkohol, taniec, broń, alkohol, czołgi, mówiłem już o alkoholu?
Nie lubi: Wody, spokoju, braku alkoholu.
Inne zdjęcia: ---
Prowadzący: Reik
Inne:
  • Jest Rosjaninem
  • Kiedyś był królem dużej Mafii w Moskwie
  • W piwnicy pod swoim domem produkuje duże ilości alkoholu

Statystyki:
  • Inteligencja: 80
  • Szybkość: 100
  • Zręczność: 70
  • Wytrzymałość: 125
  • Siła: 200

Od Sakury - Cd. Jeff

Złapałam kolejne papiery z podłogi i z impetem wrzuciłam je do szafki. Przyznam, nie często widywałam tutaj taki rozgardiasz ale dzisiaj pobił wszystko. Popatrzyłam na chłopaka i w odpowiedzi rzuciłam szybkie:
- Chwilka.
Ten rozłożył się na kanapie, po czym podał mi klaser. Ostatnio miałam tyle dokumentów do wypisania, że nie miałam ochoty przebywać w tym pokoju. Z każdą chwilą marzyłam by wyrwać się z niego i nie wrócić. Po paru minutach pokój był względnie uporządkowany. Usiadłam obok Jeffa i oparłam głowę o jego ramię, wpatrując się w widok za oknem.
- To jak? - zapytał.
- Nie ma misji, dokumenty pokończyłam prawie - jęknęłam - możemy się nudzić ile wlezie.
Ten zaśmiał się cicho pod nosem i już po chwili objął ramieniem. Uśmiechnęłam się pod nosem, z nadzieją, że Kuro nie zrobi nam nagłego nalotu. Na szczęście tak się nie zdarzyło. Przyznam kotek był słodki ale jak się uczepił to nie było jak od niego uciec. Złapałam Jeffa za rękę, po czym zamknęłam oczy. Marzyłam o krótkim odpoczynku, w jego ramionach, gdyż od wczoraj nie zmrużyłam oka, co na prawdę nie było dla mnie naturalne. Czułam, że chłopak mnie obserwuje, przez co mocniej wtuliłam głowę w jego tors. Słońce chyliło się ku zachodowi, ukazując ostatnie światło tego dnia.
- Zasypiasz? - zapytał cicho.
- Wcale nie... -zaśmiałam się cicho, czując, że zaraz odpłynę do krainy snu.
<Jeff?>

Od Jeff'a cd. Sakura


- Zostajemy - mruknąłem zamykając oczy i rozkoszując się ciepłem ręki dziewczyny. Po chwili jednak usłyszałem głośne miauknięcie. Łupnąłem okiem na czarną kulkę, która patrzyła na mnie z rozbawieniem.
- Jednak idziemy - warknąłem podnosząc się i pomagając wstać dziewczynie. Ta w odpowiedzi zachichotała cicho i wstała. Gdy wyszliśmy, a raczej przecisnęliśmy się przez drzwi stojące w przejściu, zaczęliśmy iść przed siebie.
- To gdzie idziemy? - spytała Sakura patrząc na mnie ciekawsko.
- Jak to gdzie? Do ciebie - Zachichotałem, łapiąc ją za rękę.
- Do mnie? - zdziwiła się lekko
- A masz coś przeciwko?
- Nie, nie - zaśmiała się cicho i ruszyliśmy w stronę jej lokum. Były w miarę blisko, więc już po chwili otworzyła drzwi i weszliśmy do pokoju.
- Witam w moich skromnych progach - zaśmiała się, chowając jakieś dokumenty leżące wcześniej na biurku, do szafki. Rozejrzałem się dyskretnie. Ile tu było papierów. No cóż, tak właśnie wygląda pokój generała. Usiadłem, a raczej rozwaliłem się na kanapie, patrząc na dziewczynę spod przymrużonych oczu.
- To co robimy? - spytałem, ziewając przeciągle. Właściwie, zacząłem się zastanawiać, czy jako przywódca Shadow Hunters, Sakura nie ma jakichś obowiązków.
< Sakura? >

Od Katherine Cd Rose

Uśmiechnęłam się lekko do dziewczyny ale moja mina zrzedła, gdy okazało się, że to ja miałam zadać jej pierwsze pytanie. Bałam się czy przypadkiem swoją częstą natarczywością, nie przesadzę ale jak coś, później będę się tym martwić. Właściwie taka rozmowa sprawi, że poznamy się od razu i to wcale nie tak słabo.
- Hmm no to... Ile masz lat oo? - zapytałam szybko z lekkim uśmiechem.
- Dwadzieścia jeden, wiec odpowiedź na to samo.
- Dwadzieścia, no młodsza jestem - zaśmiałam się - jakie stanowisko przydzieliła ci Sakurcia?
- Mi? Jeszcze nie mam tak za bardzo stanowiska, a ty?
- Ja jestem ta która całą noc i często w dzień, czatuje i pilnuje wszystkich!
- Nie rozumiem...
- Jestem snajperem - odparłam - te strzały co budzą w nocy to niestety ja...
- Oj - zaśmiała się.
Uśmiechnęłam się do niej i oparłam o siedzenie, lecz po chwili zaniepokoił mnie ruch w krzakach. Złapałam Barrette i odbezpieczyłam broń. Spojrzałam kątem oba na siedzącą, koło mnie brunetkę, nie wydawała się być wystraszona, raczej zaskoczona tym co się dzieję.
- Jeżeli to coś wyjdzie, nie wyskakuj na nie tylko zatkaj uszy - powiedziałam cicho, podnosząc broń - a teraz rzuć tam tym.
Podałam jej dość duży kamień i uśmiechnęłam delikatnie.
<Rose?>

Od Rose

Leżałam na łóżku w swoim pokoju. Spojrzałam na zegar, który właśnie wskazywał godzinę 6:00. Na dworze panował półmrok, gdyż pomimo, iż słońce właśnie wschodziło, zakrywały je szare chmury, nie przepuszczając jego złotych promieni. Powoli podniosłam się z łóżka, starając się ułożyć wszystko w głowie. Ubrałam się w tępie błyskawicznym, po czym ponownie powędrowałam do mego, niewielkiego pokoiku. Otworzyłam okno na oścież i usiadłam na parapecie, znajdującym się po zewnętrznej stronie budynku. Spojrzałam z wysokości na zniszczone miasto, skąpane we mgle. Moje mieszkanie było jednym z najmniejszych znajdujących się w tym wieżowcu, ale jako jedyne znajdowało się na ostatnim piętrze tego właśnie budynku. Z chęcią zgodziłam się na nie, ponieważ nie potrzebuję większego metrażu, a mieszkanie na takiej wysokości zachęciło mnie do takiego wyboru bardziej, niż cokolwiek innego. Nagle zobaczyłam na dole jakąś postać. Wychyliłam się, by lepiej się przyjrzeć, ale przez moją nie uwagę, straciłam równowagę i runęłam w dół. Byłam przerażona, jak chyba każdy w takiej sytuacji. Wiedziałam, że najpewniej zaraz umrę. Po paru sekundach od ziemi dzieliło mnie tylko kilka metrów. Wtedy poczułam lądowanie. Nie było ono jednak takie, jakie się spodziewałam. Myślałam, że uderzę o twarde podłoże, które akurat tu stanowił beton, poczuję przez około sekundę okropny ból, a potem już zobaczę tylko ciemność. Zamiast tego, poczułam jak ktoś delikatnie stawiał mnie na ziemi. Spojrzałam w górę, by następnie przenieść wzrok na osobę, która właśnie uratowała mi życie. No nieźle. Przeżyłam upadek z... 50? 60 piętra? Nawet nie wiem, ale coś koło tego. Dziś jest pewne, że szczęście, to ja miałam.
- Czy to aby mądre, skakać sobie z okna ostatniego piętra wieżowca? - spytała nadal nie znana mi postać.
- Po pierwsze, nie skoczyłam, a po drugie, miałam plan awaryjny - odparłam.
- Jaki niby?
- No cóż, gdybym spadła i się zabiła, to powróciłabym tu jako duch albo wampir - wzruszyłam ramionami. -Trzeba mieć jakieś plany, nie?
<Ktoś?>