Usłyszałem płacz, który dochodził od strony cmentarza. Nigdy nie rozumiałem tego uczucia. Płacz? Łzy i smutek? Jakiś żal? Dla mnie to obce uczucie, a wiem o nim tylko stąd, że kiedyś stary szaman, z którym chciałem się pobawić, to przed śmiercią zaczął to robić. Zadałem mu pytanie dotyczący tego, co on robił. Niestety nadal nic nie rozumiem, a jego już dawno nie ma.
Gdy doszedłem do cmentarza, zauważyłem jakąś dziewczynę o brązowych włosach, która klękała nad jakimś grobem. „Moja mamusia pewnie też gdzieś leży pod takim głazem” przeszło mi przez myśl.
- Płakanie nad zmarłymi ich nie wskrzesi – odparłem dosyć spokojnie, gdyż gdy ktoś płaczę, najlepiej jest go pocieszyć. Do mnie tatuś zawsze mówił spokojnie, aby mnie pocieszyć. „Tatuż też pewnie leży gdzieś z mamą w ziemi zakopany”. Nieznajoma automatycznie się odwróciła wyjmując z kieszeni pistolet. Od razu przykuł moją uwagę. – Ale fajna zabawka! Pokaż! – krzyknąłem radośnie, a gdy tylko podszedłem do niej i wyciągnąłem rękę w stronę tej czarnej rzeczy, on się odsunęła celując tym w moją głowę.
- Kim jesteś? – zapytała ostro. Spojrzałem na nią zdziwiony, że nie dała mi tej rzeczy. Strasznie chciałem ją zobaczyć.
- Jestem Suzu! – odparłem już z uśmiechem, radosnym głosem niczym dziecko. – Pokażesz mi to czarne coś? – zapytałem błagalnym wzrokiem. – W zamian pokażę się moje noże! – odparłem ponownie radosnym głosikiem co wtedy, po czym rękoma pokazałem wnętrze swego białego płaszcza, gdzie kryły się moje cudeńka.
<Megan?>