niedziela, 20 marca 2016

Od Sakury - Cd. Jeff

Popatrzyłam na prowizorycznie opatrzony brzuch, przez co zauważyłam zieloną roślinę, pod skrawkiem materiału. Znałam to ziele, lecznicze, skąd on je znał, jak? Nie rozumiałam jego zachowania. Nie mogłam go rozgryźć. Najpierw porzuca mnie na pastwę Mutantów a teraz leczy?
- Spokojnie rozumiem przecież - powiedziałam cicho - skąd znasz to ziele?
- A czy to ważne?
Uśmiechnęłam się delikatnie, by minimalnie przekonać go do mojej osoby, chociaż wiem, że to może być na prawdę duży wyczyn.
- Doświadczenie - odparł po chwili ciszy.
Szczerze? Może mnie nienawidzić, może mną gardzić ale nic nie opisze teraz mojej wdzięczności. Tak zostawił mnie na pastwę tych zmutowanych zwierząt ale ni zrobił tego ponownie. Właśnie za to byłam mu wdzięczna, za to, że mnie nie zostawił, lecz podejrzewam, że bardzo chętnie by to zrobił. Liczy się gest... To, że uratował mi życie chociaż mógł sobie po prostu pójść. 
- Ja..- jęknęłam cicho.
Chłopak zwrócił wtedy głowę w moją stronę i popatrzył pytająco. Nie sądziłam, że dojdzie do takiej sytuacji... Walki o życie...
- Chciałabym ci podziękować... Sakura jestem...
< Jeff? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz