Poczułam jak chłopak delikatnie opad na ziemię. Wdzięczność... Tak... Gdyby nie on kim bym teraz była? A raczej gdzie bym była? I dlaczego myślałam o nim w tamtej chwili? Sama nie wiem. Jakieś uczucie, zwiększało się w moim sercu coraz bardziej. Spokojną zadumę, przerwał mi głos w słuchawce.
- Nif do cholery! - wydarła się Sakura - gdzie ty jesteś?!
Najwidoczniej i Leon to usłyszał, gdyż poruszył się delikatnie po czym spojrzał na mnie. Do moich oczu ponownie napłynęły łzy. Ścisnęłam delikatnie dłoń na bluzce chłopaka, by mocniej wtulić się w jego tors. Słyszałam jego ciężki oddech, przyśpieszone bicie serca. Tyle dla mnie ryzykował. Gniew Sakury, kara za dezercje... Nie musiał... Więc dlaczego?
- Leo... - jęknęłam.
- Spokojnie - odparł aksamitnym głosem, mocniej mnie obejmując.
- KATHERINE!!! - ponownie wydarł się dowódca.
Nie wytrzymałam tego. Wyjęłam słuchawkę z ucha, po czym odrzuciłam ją jak najdalej od siebie. Gdyby ona wiedziała co się stało.... Wtedy zrozumiałam wszystko. Jak mi na nim zależało, ile mu zawdzięczam... To, że potrzebowałam mieć go obok.... Wspięłam się wyżej, by popatrzeć w jego krwiste oczy. W moich nadal widać były łzy ale nie przejmowałam się tym ani trochę.
- Obiecaj... Obiecaj, że nie pozwolisz nas więcej rozdzielisz... - powiedziałam zrozpaczona.
< Leo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz