Lekki wiaterek tańczył pomiędzy drzewami, przynosząc ulgę światu spieczonemu przez słońce. W nieskazitelnie czystej tafli jeziora odbijał się księżyc, będący w połowie drogi do osiągnięcia kolejnej pełni. Cichutki plusk fal, niemy szelest liści. Jej bliskość, ciepło, ten cudowny zapach, przywodzący na myśl łąkę pełną kwiatów. Pytanie wypowiedziane niemalże szeptem, niosące ze sobą jej słodki głos. Czy żałowałem? Nie. Niczego. Żadnej z godzin spędzonych razem. Pragnąłem więcej, jak wygłodniały drapieżnik, gotów byłem na wszystko, by utrzymać ją przy sobie. Nie, nie chodziło mi tu o używanie przemocy- żałowałem już wcześniejszego wybuchu gniewu, który skierowałem na jej osobę. Amory, zauroczenie, miłość, zadurzenie... Stan, w który mnie wprowadziła można było różnie określać, bo każdy przeżywał go w inny sposób. Złagodniałem, a przynajmniej dla niej. Tak, tylko dla niej- osoby, która powoli pozwalała mi na poznanie nowej części mężczyzny nazywanego Zerem. Już nie potwora w ludzkiej skórze, a kogoś... normalnego, zdolnego do okazywania uczuć.
- Gdybym mógł... Gdybyś mi pozwoliła... Zostałbym przy tobie już na zawsze- słowa wypowiadane szeptem same płynęły z moich ust- Nie żałuję ani jednej sekundy, nawet nie chciałbym przeżyć ich na nowo, bo mógłbym coś wtedy nieświadomie zniszczyć. Ale... Zaprzeczę swoim własnym słowom. Nie mogę wybaczyć sobie tego, jak cię potraktowałem. Wtedy, na samym początku. Byłem zbyt ostry, agresywny... Przepraszam za to z całego serca.
<Kim?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz