Gdy ukochany przeze mnie mężczyzna, wypowiedział te parę pięknych słów, moje serce przyśpieszyło bicie. Czy naprawdę ten brunet odwzajemniał moje uczucia? Najpewniej, gdyż na pewno by nie powiedział tego od tak sobie. Byłam w tej chwili najszczęśliwsza na świecie. Zero był ode mnie o wiele silniejszy ale jeden subtelny dotyk mojej dłoni, sprawił, że od razu położył się obok mnie. Podniosłam głowę i uśmiechnęłam się delikatnie, gładząc go delikatnie po szyi. Bardzo dobrze wiedziałam co do niego czuję, więc nie zamierzałam tego ukrywać, wręcz przeciwnie chciałam żeby wiedział wszystko, nie chciałam mieć przed nim tajemnic. Odważyłam się więc na wypowiedzenie tych paru tak ważnych słów:
- Kocham Cię Zero - powiedziałam cicho.
Poczułam mocne ramiona oplatające moje ciało, jego spokojny oddech na mojej skórze. Przysunął mnie bliżej, dzięki czemu udało mi się musnąć delikatnie jego wargi. Taki niewielki gest a jednak, dawał tyle przyjemności. Kiedy był obok mnie czułam się wyjątkowo, nie martwiłam się o nic, nie licząc bezpieczeństwa naszej dwójki. Wiedziałam, że przy nim nigdy mi się nic nie stanie, a i ja zawarłam ze samą sobą potajemny pakt, że nigdy nie dopuszczę by ktoś nas rozdzielił. Może to głupie i dziwne ale czułam, że znam go już bardzo długi czas. Tak, chciałam być przy nim każdego dnia, każdej nocy, zawsze gdy będą czyhać jakieś problemy. Przy każdym przedstawicielu drugiej płci, czułam się niekomfortowo, czułam się zagrożona, lecz przy nim te poczucia znikały. Czułam się przy nim rozumiana, bezpieczna a co najlepsze kochana. Wtuliłam się w tors chłopaka by posłuchać bicia jego serca. Jedną ręką złapałam go za bluzkę i mocno ją ścisnęłam. Poczułam jak Zero wtula się we mnie, po czym całuje mnie delikatnie w czoło. Przejechałam ręką po jego szyi, podciągając się nieco wyżej. Musnęłam ustami jego szyję, po czym postanowiłam mu coś obiecać:
- Będę przy tobie... Już zawsze...- szepnęłam, jeszcze raz całując go w kark.
<Zero? No... No musiałam>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz