wtorek, 29 marca 2016

Od Jeff'a cd. Sakura


- Wracamy - odwróciłem lekko głowę, by zamaskować uśmiech, który nie wiadomo kiedy pojawił się na mojej twarzy i podreptałem za dziewczyną. Miałem nadzieję, że tym razem obejdzie się bez przygód. Szliśmy w ciszy a zimne krople deszczu spadały nam co jakiś czas na głowę rozpryskując się na wszystkie strony. I znowu natrafiłem na tą czarną kupę futra - kot którego widziałem kilka dni temu stał w tym samym miejscu. Po jego futrze ciekła woda, jednak gdy się mu przyjrzałem - zobaczyłem niewielką ilość krwi. Reszta pewnie zmyła się razem z deszczem. Jak to ja - nie mogłem przejść koło tego wspaniałego zwierzęcia obojętnie. Puściłem rękę dziewczyny i powoli schyliłem się do kota, próbując go nie przestraszyć. Wziąłem zwierze delikatnie na ręce i owinąłem lekko własną bluzą. Sakura patrzyła na mnie dziwnie, ale na szczęście nie skomentowała mojego zachowania. Ruszyliśmy dalej w przerwaną drogę. Przypomniało mi się, że ona też była ranna.
- Boli cię nadal?
- Co? - Spytała lekko zakłopotana. Widocznie musiała się zamyślić, no trudno, zdarza się.
- Czy nadal boli cię rana - mruknąłem, udając obrażonego tym, że mnie nie słuchała. Stare nawyki nie znikają. Sakura zamyśliła się znowu i po chwili pokręciła głową dając przeczącą odpowiedź. W oddali było już widać obóz, miałem już serdecznie dosyć spania w jaskiniach i uciekania przed dzikusami. Bez zbędnych wyjaśnień udałem się do swojego lokum i gdy już chciałem paść jak nieżywy na ziemię, przypomniałem sobie na szczęście o kocie. Jeszcze chwila a została by z niego mokra plama. Położyłem kota na stole i szybko się przebrałem, następnie zajmując się kotem. Rany nie były duże, wystarczył niewielki opatrunek na łapkę. Położyłem się na łóżku a Kuro - tak, tak właśnie nazwałem kota - ułożył się koło mnie. Śmieszne, zwierzęta zawsze miały do mnie tak wielkie zaufanie, nie to co ludzie. Przymknąłem oczy wsłuchując się w ciche mruczenie kota, gdy usłyszałem ciche pukanie, a po chwili skrzypnięcie otwieranych drzwi. Otworzyłem oczy zirytowany lekko nagłą i niezapowiedzianą wizytą a mym oczom ukazała się Sakura.
- Potrzebujesz czegoś? - mruknąłem zmęczony i podrapałem kota za uszkiem.
< Sakura? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz