wtorek, 29 marca 2016

Od Jeff'a cd. Sakura


Patrzyłem z niemałym zdziwieniem jak ciało dziewczyny opada bezwładnie na ziemie.
- No pięknie, tylko tego mi brakowało - mruknąłem dotykając lekko butem dziewczynę, która jednak już zdążyła odpłynąć do krainy morfeusza i spać teraz jak gdyby nigdy nic kamiennym snem na mojej podłodze. Chwyciłem z parapetu niedopitą whisy i opróżniłem ją jednym łykiem wzdychając głęboko. Puściłem kota, który ciekawsko zaczął obwąchiwać Sakurę, jednak poczuwszy silną woń alkoholu odsunął się zniesmaczony. Wziąłem pierwszy lepszy koc i rzuciłem na dziewczynę. No cóż, nie jestem aż tak miły, nie będę się przemęczał targając ją do łóżka. Usiadłem na fotelu z zamiarem zaśnięcia, lecz sen nie przychodził. Z nudów zacząłem "bębnić" palcami o stół, póki nie przyszedł mi genialny pomysł. Bo czemu by się nie zabawić, skoro nadarza się okazja, dziewczyna śpi jak zabita a ja mam się nudzić? O nie, na pewno nie. Poszedłem do kuchni i wziąłem z niej kilka rzeczy.
- Czas zabrać się do roboty - uśmiechnąłem się złowieszczo i ukląkłem przy ciele dziewczyny. Odkręciłem kolorowe mazaki i zacząłem zdobić jej twarz przepięknymi rysunkami i napisami. Trochę brokatu... gdzieniegdzie bitej śmietany na głowie i gotowe! Przyczepiłem jej jeszcze sztuczny ogon ( nie ważne skąd mam ) i usiadłem z powrotem na fotelu, patrząc z zadowoleniem na swoje "dzieło". Teraz tylko czekać aż się obudzi. No cóż, spała długo, ale opłacało się. Gdy otworzyła oczy, rozejrzała się nieprzytomnie po pokoju, krzywiąc się przy każdym gwałtowniejszym ruchu. Tsa, kac jak stąd do wieczności. Teraz tylko dokończyć zaczęte dzieło.
- Sakura, byli tu twoi stratedzy, kazali natychmiast do siebie przyjść gdy się obudzisz - powiedziałem z kamienną twarzą. Dziewczyna wstała natychmiast i pędem rzuciła się do drzwi, otwierając je z prędkością światła i wybiegając ze swoim pięknym makijażem. Cóż, zapomniałem zamknąć drzwi... khem, khem no ale przecież nic się w końcu nie stało, ma tylko kilka warstw kolorowego tuszu i bitej śmietany na twarzy... heh... Szlak... ona mnie zbije jak wróci! Szybko złapałem w locie kota i pobiegłem za Sakurą, którą jak na złość nie mogłem znaleźć.
- Jest źle, jest źle, jest bardzo źle - mówiłem sam do siebie, przeszukując kolejne pokoje. Po około dwóch godzinach wróciłem zmęczony do pokoju i co zastałem? Sakurę pijącą w najlepsze moje whisky. Jej twarz nie przybierała żadnych emocji. Zamknąłem za sobą drzwi i usiadłem na fotelu, przerywając niezręczną ciszę.
- Zadomowiłaś się tu już?
< Sakra? tak się kończy zasypianie przy Jeffie >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz