Warknąłem cicho i zabrałem rękę z dolnej części mojego ciała i podszedłem do Nica cały czerwony ze złości. Złapałem go za kołnież kurtki i wyprowadziłem z plaży rzucając chłopakiem o najbliższy budynek.
- Taki jesteś mądry Nico? Gdybym nadal cię kochał dawno leżał byś ze mną w łóżku nagi jak chomiki przy porodzie - wydarłem mu się prosto w twarz, na co zamknął oczy i odsunął się do tyłu, bardziej wchodząc w blok. - Zacznij myśleć normalnie, przestań filozofować, zauwarz że twoje istnienie w żaden sposób nie uchroni nas przed prawdopodobieństwem kolejnej wojny! - wiedząc że chłopak chce błyskotliwie odpowiedzieć ścisnąłem jego szyję lekko, co powstrzymało go od wydania odgłosów. - Zamknij się proszę ja ciebie. Odejdź i daj mi spokój, bo jak cie widzę do mną trzaska i to dosłownie.
Skończyłem swoją odpowiedź Odsówając się od czarnowłosego na odległość kilku metrów. Ten tylko się zaśmiał.
- Żarty żartami, świnie klaszczą brwiami Nico. Ja się stąd zmywam. Rób co chcesz tylko przestań mnie wkur*iać swoim istnieniem.
<Nico?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz