Gest chłopaka zdziwił mnie jeszcze bardziej niż jego słowa. Nie, nie byłam na niego zła, wręcz przeciwnie. Pragnęłam tego od dłuższego czasu, tylko bałam się, że to zrobię w nieodpowiednim czasie. Przeniosłam rękę z jego karku, wplatając ją w jego aksamitne włosy. Rozchyliłam delikatnie wargi, pozwalając na pogłębienie tej delikatnej pieszczoty. Sama zaczęłam oddawać pocałunki, chcąc oddać w nich wszystko co do niego czuję, chociaż to było tak trudne do określenia. Każda sekunda spędzona przy tym chłopaku, sprawia, że zakochiwałam się w nim coraz bardziej ale w środku czułam, że znam go już na wylot. To było zarazem tak dziwne, a jednak przyjemne. Poczułam jak jego silne ramiona obejmują mnie mocniej, by już po chwili podnieść mnie na jego wysokość. Zaśmiałam się cicho i odsunęłam od jego ust nieznacznie. Objęłam go mocniej i przytuliłam, jakbym chciała by już nigdy nie był ode mnie dalej. Czułam jego subtelny oddech na mojej szyi, co bardzo mnie uspokajało, a zarazem przyprawiało o przyjemne dreszcze. Nikomu jeszcze nie pozwoliłam na tak wiele ale czułam, że przy nim nigdy, niczego nie pożałuje. Po chwili Leo przerzucił mnie przez ramię i zaczął iść.
- Co ty robisz? - zaśmiałam się głośno.
- Nie sądzisz, że trzeba wracać? - zapytał, przyśpieszając kroku.
- No tak ale to ja będę pierwsza! - odparłam, starając się wyrwać.
Po paru sekundach zorientowałam się jednak, że to nie ma sensu i przestałam. Uśmiechnęłam się pod nosem i oparłam delikatnie. W tamtym momencie zauważyłam, jak wielki był ogrom strat przeciwnika, a o dziwo nie widziałam poległych żołnierzy. Tak, było wielu rannych ale czyżby obyło się bez śmiertelnych ofiar? To jest bardzo możliwe. Po chwili pole bitwy zniknęło za budynkiem, wraz z chęcią walki. Odetchnęłam z ulgą i zaczęłam łaskotać blondyna. Z początku starał się nie okazywać, że to go rozśmieszało ale po chwili nie wytrzymał. Postawił mnie na ziemi i już po chwili położył mnie na ziemię, zaczynając torturować łaskotaniem. Udało mi się jedynie wyciągnąć spod pleców przeszkadzającą Berrette.
- Nie, przestań! - krzyknęłam.
Ten nie zaprzestając czynności, pochylił się i pocałował mnie w nos. Nie mogąc przestać się śmiać, zaczęłam mu odwdzięczać się tym samym. Po chwili jednak nie wytrzymałam i owinęłam go rękoma i mocno przytuliłam.
- Starczy! - zaśmiałam się jeszcze raz.
<Leo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz