niedziela, 3 kwietnia 2016

Od Katherine Cd Leon

Gest chłopaka zdziwił mnie jeszcze bardziej niż jego słowa. Nie, nie byłam na niego zła, wręcz przeciwnie. Pragnęłam tego od dłuższego czasu, tylko bałam się, że to zrobię w nieodpowiednim czasie. Przeniosłam rękę z jego karku, wplatając ją w jego aksamitne włosy. Rozchyliłam delikatnie wargi, pozwalając na pogłębienie tej delikatnej pieszczoty. Sama zaczęłam oddawać pocałunki, chcąc oddać w nich wszystko co do niego czuję, chociaż to było tak trudne do określenia. Każda sekunda spędzona przy tym chłopaku, sprawia, że zakochiwałam się w nim coraz bardziej ale w środku czułam, że znam go już na wylot. To było zarazem tak dziwne, a jednak przyjemne. Poczułam jak jego silne ramiona obejmują mnie mocniej, by już po chwili podnieść mnie na jego wysokość. Zaśmiałam się cicho i odsunęłam od jego ust nieznacznie. Objęłam go mocniej i przytuliłam, jakbym chciała by już nigdy nie był ode mnie dalej. Czułam jego subtelny oddech na mojej szyi, co bardzo mnie uspokajało, a zarazem przyprawiało o przyjemne dreszcze. Nikomu jeszcze nie pozwoliłam na tak wiele ale czułam, że przy nim nigdy, niczego nie pożałuje. Po chwili Leo przerzucił mnie przez ramię i zaczął iść.
- Co ty robisz? - zaśmiałam się głośno.
- Nie sądzisz, że trzeba wracać? - zapytał, przyśpieszając kroku.
- No tak ale to ja będę pierwsza! - odparłam, starając się wyrwać.
Po paru sekundach zorientowałam się jednak, że to nie ma sensu i przestałam. Uśmiechnęłam się pod nosem i oparłam delikatnie. W tamtym momencie zauważyłam, jak wielki był ogrom strat przeciwnika, a o dziwo nie widziałam poległych żołnierzy. Tak, było wielu rannych ale czyżby obyło się bez śmiertelnych ofiar? To jest bardzo możliwe. Po chwili pole bitwy zniknęło za budynkiem, wraz z chęcią walki. Odetchnęłam z ulgą i zaczęłam łaskotać blondyna. Z początku starał się nie okazywać, że to go rozśmieszało ale po chwili nie wytrzymał. Postawił mnie na ziemi i już po chwili położył mnie na ziemię, zaczynając torturować łaskotaniem. Udało mi się jedynie wyciągnąć spod pleców przeszkadzającą Berrette.
- Nie, przestań! - krzyknęłam.
Ten nie zaprzestając czynności, pochylił się i pocałował mnie w nos. Nie mogąc przestać się śmiać, zaczęłam mu odwdzięczać się tym samym. Po chwili jednak nie wytrzymałam i owinęłam go rękoma i mocno przytuliłam.
- Starczy! - zaśmiałam się jeszcze raz.
<Leo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz