niedziela, 3 kwietnia 2016

E: Od Reik'a Cd James'a

Ah... jesień... dni stają się krótsze i zimniejsze a zleceń przybywa. Wstałem z łóżka, podszedłem powolnym krokiem do szafy i wyciągnąłem z niej kamizelkę kuloodporną, czarną bluzę, dżinsy i buty do biegania. Ehh... zlecenie samo się nie wykona...-Pomyślałem. Jakie zlecenie dostałem tym razem? Zabić kilka piekielnych ogarów i przynieść zleceniodawcą truciznę z ich ogonów. Wiedziałem gdzie ich szukać ale potrzebowałem ludzi żeby je zabić więc poszedłem do bazy po moich dwóch przyjaciół, Marka i Zon'a. Musiałem szybko się uporać z tym zleceniem żeby zdążyć na imprezę organizowaną na jakiejś polanie.
-Jest sprawa-Powiedziałem.
-Jaka?
-Dostałem zlecenie na kilka piekielnych ogarów i potrzebuje pomocy.
-A co z tego będziemy mieli?
-50%
-Dobra, wchodzimy w to.
Po kilkunastu minutach szukania Marek powiedział:
-O k.rwa... chyba zapomniałem zabrać amunicji...
-Ale z ciebie cwel! Ha ha ha! O kurna... ze mnie też. Ja też zapomniałem amunicji.-Odezwał się Zon.
-Co za idioci... K.urwa!-Powiedziałem po czym ściągnąłem spodnie.
-Reik, co ty robisz?!
-Lepiej od razu zapnijcie mnie w d.pe, bo ja też zapomniałem...
Nagle usłyszeliśmy głośny krzyk.
-Słyszeliście to? To chyba jakieś sto metrów od nas...
Po chwili zobaczyliśmy kilkanaście poparzeńców i kilka piekielnych ogarów biegnących w naszym kierunku. Podciągnąłem spodnie i zacząłem biec.
-Uciekać!-Krzyknąłem
Poparzeńcy i ogary nie przestawały nas gonić. Nagle usłyszałem głośną muzykę i zacząłem biec w jej kierunku. Jeżeli tam jest impreza to jestem uratowany-Pomyślałem. Po paru sekundach byłem już prawie na miejscu. Przede mną stały krzaki, przebiegłem przez nie i wpadłem prosto na Sakurę. Na mnie wpadł poparzeniec a na poparzeńca Zon.

<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz