Zimny powiew wiatru, jak zawsze co roku, zwiastował nadejście jesieni. Na polanie jak zawsze nie było prawie nikogo, tylko garstka tych którzy byli w stanie poświęcić swój prywatny czas na przygotowania. Z rozmyślania wyrwał mnie dość donośny głos, jakieś dziewczyny. Spojrzałam w tamtym kierunku i ujrzałam brunetkę, podnoszącą głos na ludzi z Shadow. Chociaż dzisiaj to nie ja musiałam się wydzierać na młodzież, lecz to co po chwili się stało trochę mnie zdenerwowało. Niski blondyn obraził dziewczynę, paroma niestosownymi słowami. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę, znanych mi ludzi i stanęłam przy nich. Zrzuciłam delikatnie kaptur z głowy i spojrzałam na nich z niedowierzaniem.
- Co to miało być? -zapytałam.
- Dowódco ona nie jest od nas - usprawiedliwił się blondyn, po czym odwrócił się do mnie tyłem.
Złapałam go za ramię i zmusiłam, by odwrócił się do mnie przodem.
- Dzisiaj mnie to zupełnie nie obchodzi, zachowuj się - powiedziałam cicho.
Odwróciłam się na pięcie, po czym podeszłam do dziewczyny. Złapałam za drugie lampki, które leżały na stole i zaczęłam je rozplątywać. Było mi wstyd, za moich ludzi ale nie poradzę nic na to, że każdemu potrafi tutaj nieźle odbić.
- Przepraszam za nich - zwróciłam się do dziewczyny.
- Niewychowane dzieci i tyle - odparła wzruszając ramionami.
- Tak w ogóle Sak jestem - przedstawiłam się, wyciągając do niej rękę.
- Tenebris.
Tene uścisnęła moją dłoń, po czym skierowała się do jednego z drzew, by przystroić je w kolorowe światełka. Pozostawiłam jej na stole rozwiązane lampki, po czym odwróciłam się w drugą stronę. Kolejne osoby chcące pomóc, pojawiały się w dość zaskakującym tempie. Warczenie silnika, zwiastowało przyjazd ciężarówki z napitkami. Ta pojawiła się na polanie, już po paru sekundach. Zebrałam paru ludzi i podbiegłam do auta. Złapałam za pierwszą skrzynkę i starałam się ją wyciągnąć, co w końcu mi się udało. Podałam ją kolejnej osobie i tak zaczęła przechodzić z rąk do rąk.
- A ja czym mam się zająć? - usłyszałam dość cichy głos.
Nie mogłam go rozpoznać ale aktualnie to nie za bardzo mi przeszkadzało. Odwróciłam się w stronę osoby która była zainteresowana pomocą i uśmiechnęłam się do niej serdecznie, przerywając wcześniej wykonywaną czynność.
- Jeżeli chcesz, to pomóż chłopakom przy muzyce - stwierdziłam - bo nie za bardzo sobie z tym radzą - dodałam szeptem.
< Kto teraz hmm? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz