W tej chwili po prostu przesadził. Rozumiem, zabawa - zabawą ale bez przesady. Znałam go już na tyle by wiedzieć, że jak na niego ryknę to on tym bardziej nie odpuści. Przez te całe jego wygłupy odechciało mi się jeść. A tym bardziej nie węzmę nic od niego, wytrzymam. Popatrzyłam na niego obojętnie i nie odpowiedziałam na zadane pytanie.
- No to jak? - powtórzył z uśmiechem od ucha do ucha.
- Nie - powiedziałam cicho.
Chłopaka chyba jeszcze bardziej to rozśmieszyło, co niestety mnie z lekka rozzłościło. Stanęłam pewnie na nogach i po prostu wyciągnęłam rękę do przodu. Akurat tą, na której miałam tatuaż. Szybko ją schowałam, gdyż na pewno po paru sekundach, znowu byłabym obiektem drwin ze strony Jeff'a. Ta rycina przypominała mi stare czasy, mordercze szkolenie zupełnie inne niż każdy z Szeregowych musiał przejść. A może gdybym zmusiła go do oddania jedzenia z powodu pozycji? To chyba jednak nie jest najlepszy pomysł. Czasem chciałabym się zachowywać tak jak Zero. Przerazić człowieka i zmusić go do czegoś sią ale ja tak po prostu nie potrafię! Wtedy wpadłam na jeden pomysł. Podobno szczerość czasami boli najbardziej, więc może z lekka coś w nim wywołam.
- Nie chcę zrozumiałeś? Tylko zapamiętaj sobie jedną rzecz- ja bym cię w życiu nie potraktowała jak zabawkę, nawet jakbyś był moim wrogiem. Wybaczyłam ci wszystko, to co mi zrobiłeś a przez te dwa dni wycierpiałam po prostu za bardzo. Więc daruj sobie te podłe gierki bo to tak trochę boli wiesz! - syknęłam i wyminęłam go szybkim krokiem.
Ten jednak złapał mnie za ramię i pociągnął w swoją stronę. Podciągnął moją rękę wyżej, przez co zauważył znienawidzony przeze mnie tatuaż. Wpatrywał się w niego jakby chciał po postu odstawić zaraz jakiś teatrzyk. W tamtej chwili wróciły najgorsze wspomnienia. A maska silnej dziewczyny, zniknęła. Mordercze treningi, poprzednie życie, drwiny wszystkich szkoleniowców i innych ludzi. Łzy napłynęły mi do oczu, więc zasłoniłam twarz ręką. Starałam się wyrwać dłoń, lecz chłopak był silniejszy. Odwróciłam wzrok i starałam się sprawić, by Jeff nie widział moich łez. Po chwili on sam jednak spojrzał na mnie pytająco.
- Proszę bardzo! Nabijaj się ile chcesz! Zrównaj mnie z ziemią! Pobij! Zrób cokolwiek by zniszczyło mnie od środka! Potraktuj mnie tak jak ci ze szkoleń! Droga wolna, przecież nic nie stoi na przeszkodzie, prawda?! - jęknęłam i wyrwałam rękę z jego kamiennego uścisku.
<Jeff?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz