sobota, 5 marca 2016

Od Zera - Cd. Kim

Bała się i tak miało pozostać. Strach pozwalał mi panować nad wszystkimi, skutecznie zduszając wszelkie bunty w zarodku. Przy okazji mogłem wyładować złość, która często brała mnie w pod swoje rządy. Jednak coś z dawnego, dawnego chłopca we mnie zostało i czasem nie pozwalało na wyżywanie się. Tak też stało się teraz, kiedy zobaczyłem, jak się kuliła i desperacko zasłaniała twarz... Coś we mnie pękło, rozsypując się na miliony kawałeczków. Musiała dużo przejść, to było widać. Westchnąłem głośno, opanowując się na tyle, by normalnie funkcjonować. Tamta sierotka... niewinne dziecko, którym kiedyś byłem... Jakoś nie potrafiłem już się na nią gniewać. Obszedłem biurko stroną przeciwną do ruchu wskazówek zegara, co było takim moim dziwnym zwyczajem. Stanąłem za panienką Kimberly, delikatnie kładąc dłonie na jej ramionach, a zaraz potem przytulając jak misia.
- Spokojnie...- wyszeptałem- Już jest ok, widzisz? Nie uderzę cię. Nie zrobię ci krzywdy...
Tak, teraz zachowałem się jak nie ja, ale... Eh... Inaczej nie mogłem. Co za dużo to niezdrowo, prawda? A troszkę czułości chyba nie zaszkodzi. No i zawsze mogła mnie odtrącić, wyzywając od zboczeńców. W sumie to nawet takie zachowanie by mnie nie zaskoczyło...

<Kim?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz