sobota, 5 marca 2016

Od Leona do Katherine

Początek lipca oznaczał przybycie nowych. Sakurka nie miała dla mnie czasu, musiała zająć się organizacją wszystkiego, co związane było z przybyłymi i pilnować, by Blood Masters nikogo nie zabrali dla siebie. Eh... Czy ona i Zero... Przepraszam. My i buntownicy nie moglibyśmy się wreszcie pogodzić? Te ciągłe spinki były bardzo męczące. Ale wracając od tematu. Wiewióra, by mnie czymś zająć, kazała mi znaleźć konkretną z nowych. Miałem robić jej za przewodnika, czy coś... Nie wiem, niezbyt jej wtedy słuchałem.
- Kaatheerineee!- wydarłem się po raz kolejny
Echo poszło chyba na cały budynek. Ups... Skręciłem w prawo, niechcący wpadając na jakąś drobną osóbkę. Czarna, gęsta czuprynka... To chyba była ta, której szukałem. Uśmiechnąłem się lekko.
- Wybacz, powinienem uważać.- powiedziałem szybko i odsunąłem się o krok
I wtedy podniosła wzrok, obdarzając moją osobę spojrzeniem ciemnych oczu. Nie wiem dlaczego, ale przez ten właśnie kontakt zapiekły mnie policzki. Coś nowego. Wyciągnąłem do niej rękę, szczerząc kiełki.
- Leon. Sa...- ugryzłem się w język- Generał stwierdziła, że od dzisiaj mam robić za twojego przewodnika.

<Kath?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz