Biegłem przez las. Goniły mnie wściekłe wilki! Miałem fioletową tęczówkę, ponieważ (według mej duszy) czułem się przerażony, a serce waliło mi niczym młot. Byłem dość zwinny i szybki, aby ich przegonić, stanąć, wyciagnąć łuk i ich zabić lecz miałem za dobre serce, aby to zrobić. Żeby nie robiąc im krzywdy, szybko wbiegłem na drzewo i się ukryłem. Gdy sobie pobiegły dalej, ja siedziałem na drzewie i rozmyślałem. Czułem się dość samotnie. Kiedy o tym pomyślałem oczy zmieniły się na jasno-niebieskie. Przyszły do mnie wiewiórki z dziupli. Dały mi 2 orzechy. Zacząłem się śmiać i od razu poprawiły mi humor. Nagle usłyszałem kogoś kroki. Moje ciało natychmiast zbladło. Pierwszy raz widziałem tą osobę. Wiewiórki szybko się schowały. A ja naprężyłem łuk i ukryłem się w cieniu. Postać szła powoli. Nie widziałem czy to chłopak, czy dziewczyna. Nagle puściłem cięciwę i strzeliła w drzewo. Postać zwróciła się w moją stronę. Oczy moje znowu się zmieniły na przerażone. I myślałem: "Może mnie nie zobaczył..."
<Ktoś ? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz