Praca trwała przez cały czas. Nikt tu nie siedział z założonymi rękami. No, może wyłączając kilka osób, które siedziały gdzieś z boku, dyskutując na jakieś nieznane mi tematy. Pomagałam trochę przy muzyce, a także trochę przy dekoracjach. W pewnym momencie moją uwagę przykuł jakiś zaplątany w kolorowe lampki chłopak. Szybkim krokiem podeszłam do nieznajomego. Miał rozbawioną twarz jak u małego, głupiutkiego dziecka.
- Suzu się zaplątał - rzekł z szerokim uśmiechem czerwonooki blondyn. - Kolorowe kółka wygrały - dodał z udawanym smutkiem.
Chwile stałam przyglądając się młodemu chłopakowi. Wydawał się dość... dziwny. Był po prostu psychopatą, to pewne. Łatwo było to poznać, po jego nożu, skrywanym pod płaszczem, a także po śladach krwi na jego ustach oraz dłoniach. Z drugiej strony wyglądał na... przygłupa. Nagle spostrzegłam, że Suzu, bo tak zapewne się nazywał, wyciąga spod płaszcza nóż. No nie! Przecież on nie może niszczyć dekoracji! Szybkim ruchem ręki odebrałam mu jego "zabawkę". Ten zaś spojrzał na mnie zaskoczony, ale to nie trwało zbyt długo, gdyż po paru sekundach jego zdziwiony wyraz twarzy ponownie zamienił się w wesoły uśmiech.
- To jak Suzu ma się uwolnić? - zapytał ciekawy.
Uśmiech zaś wciąż widniał na jego bladej twarzy. Zastanowiłam się przez chwilę. Z tego co słyszałam Suzu posiadał pewną dosyć przydatną moc.
- Z tego co się orientuję, potrafisz się teleportować. Możesz teraz wykorzystać tę umiejętność - oznajmiłam.
Suzu spojrzał na mnie, uśmiechnął się chytrze, delikatnie zmrużył powieki, po czym rozpłynął się w powietrzu. Rozglądałam się niepewnie, by go dostrzec. Nagle poczułam bardzo delikatne ukłucie na plecach, oraz krzyk:
- Broń się!
Momentalnie odwróciłam się i instynktownie zamachnęła się, uderzając z całej siły pięścią w twarz stojącej za mną osoby, którą okazał się Suzu. Uderzenie było tak mocne, że chłopak przewrócił się, upuszczając na ziemię nóż, który trzymał w ręce.
- Ojej, przepraszam! - krzyknęłam, pomagając blondynowi wstać.
- Masz refleks, kobieto! - ucieszył się ku mojemu zdziwieniu czerwonooki, po czym zadowolony odbiegł.
Patrzyłam chwilę za nim. Zauważyłam, że zostawił jeszcze bardziej zaplątane niż wcześniej lampki. Z cichym westchnieniem wzięłam się do pracy. Po chwili "kolorowe kółka" zostały rozplątane. Po dostarczeniu ich do czarnowłosej dziewczyny, poszłam poszukać jeszcze czegoś do roboty. Pewien chłopak podchodził do każdej dziewczyny i o coś je pytał. Podszedł także do mnie.
- Dzień dobry. Poszukujemy kogoś kto chciałby zaśpiewać podczas festiwalu... - wytłumaczył chłopak.
- Eee... Ja... Nie potrafię śpiewać... - odparłam szybko.
W pewnym momencie moją uwagę przykuło coś jakby wycie wilka. Ostrożnie ruszyłam w stronę lasu. W gęstwinie drzew dostrzegłam parę złoto-pomarańczowych ślepi. Automatycznie cofnęłam się o kilka kroków. Na szczęście właściciel przerażających oczu nie zauważył mnie. Ja zaś ukryłam się za drzewem, bacznie obserwując stworzenie. Z krzaków wyszedł... Jeleniołak! Pisnęłam cicho, ale szybko zatkałam sobie usta ręką. Zwierzę jednak zauważyło mnie. Odruchowo sięgnęłam do miejsca, w którym zazwyczaj znajdował się mój pistolet. Tym razem jednak go tam nie było. No tak... nie zabrałam go na festiwal! Pozostawała mi tylko ucieczka. Zwierzę rzuciło się na mnie, ale ja sprawnie ominęłam atak, przez co uderzył w drzewo. Szybko jednak starał się pozbierać. Korzystając z okazji zaczęłam uciekać. Tak jak przypuszczałam Jeleniołak puścił się w pogoń za mną.
- Uwaga! Jeleniołak! Włączcie muzykę! Głośno! - krzyczałam będąc już blisko miejsca festiwalu.
Wiedziałam, że głośna muzyka, no i ogólnie hałas, odstraszą napastnika.
<Ktoś chce pisać event dalej?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz