niedziela, 10 kwietnia 2016

E: od Jeff'a - cd. Kimberly

Nienawidziłem tańczyć, uważałem to za szczyt debilizmu i głupoty ludzkiej. Ale dobrze, skoro sprawia im to przyjemność niech tańczą, tylko czemu zmuszają do tego też mnie? Sam nie wiem czemu dałem się namówić Sakurze na wspólny taniec. Właściwie to nie wiem nawet czemu tu przyszedłem. Mogłem sobie teraz siedzieć w pokoju rozkoszując się ciszą i spokojem. Po chwili wszyscy wymienili się partnerkami i partnerami. Zobaczyłem, że moją tymczasową partnerką miała być drobna, białowłosa dziewczyna. Musiałem przyznać - brzydka to ona nie była. Można rzec... słodka. Przybrałem obojętną minę i podałem jej dłoń. Wszyscy znów zaczęli tańczyć, i mimo, że tak bardzo nienawidziłem tego robić , to jednak musiałem przyznać, że byłem dobrym tancerzem. Oczywiście dużo zależało też od mojego humoru. Podczas gdy byłem nie w sosie, potrafiłem być naprawdę nieznośny, a osoba tańcząca ze mną najczęściej wtedy lądowała w błocie. Na szczęście, dzisiaj nie miałem zamiaru nikogo denerwować, a przyznać musiałem, że dziewczyna też nie ruszała się najgorzej. Jednak nie mogłem się powstrzymać od "przypadkowego" podkładania jej czasem nogi, przez co o mało nie lądowała na ziemi. W końcu piosenka dobiegła końca, a ja mogłem wreszcie zaszyć się w najciemniejszym zakątku tego miejsca. W tym wypadku było to miejsce gdzie znajdowało się nagłośnienie. Prawda - było głośno, było nawet bardzo głośno, jednak dało się znieść. Usiadłem pod drzewem i obserwowałem ludzi bawiących się na parkiecie.Wszyscy dobrze się bawili i nie zwracali uwagi, z których są grup. Było to bynajmniej dziwne. Chociaż, jakby się nad tym głębiej zastanowić, wszyscy tutaj zebrani jesteśmy ludźmi. Wszyscy jesteśmy tacy sami, mimo różnego wyglądu i charakteru. Podczas gdy ja siedziałem i rozmyślałem, na moje ramie wdrapała się ta mała, czarna kulka, którą ostatnimi czasy przygarnąłem. Nie dane mi jednak było siedzieć w spokoju, po chwili usłyszałem czyjś irytujący głos.
- Oo, kotek! Mogę pogłaskać? - zmrużyłem oczy i przyjrzałem się osobie stojącej przede mną. W odpowiedzi wzruszyłem tylko ramionami, o mało nie strącając przy tym kota z ramienia.
< Kto teraz? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz