czwartek, 17 marca 2016

Od Zera - Cd. Kimberly

 Jeśli jeszcze miałem w sobie negatywne emocje- zniknęły one po tym, jak dziewczyna wtuliła się we mnie. Tak, jakby było to dla niej coś naturalnego, coś, czego nie chciała ukrywać. Odebrałem od niej Hecate, by nie musiała dźwigać za mnie tej kupy żelastwa. W końcu to mężczyźni, a nie kruche istoty zwane kobietami, powinni dźwigać przedmioty, niezależnie od ich wagi. Wolną ręką objąłem ją w talii, wolnym krokiem kierując się do mojego małego królestwa. Chociaż... Może powinienem od dziś określać je mianem "naszego"- mojego i tej jasnej kruszynki? Tak, to chyba było najodpowiedniejszym z dostępnych rozwiązań. Cała droga minęła w całkiem przyjemnej ciszy. Zatrzymawszy się przy drzwiach po raz kolejny odważyłem się zbliżyć do niej na tyle, na ile to możliwe. Lecz tym razem nie miało zakończyć się to pocałunkiem, jak na jakichś filmach romantycznych, typowych dla twórców ze Starej Ziemi. Nie, tu chciałem poruszyć temat czegoś, co niszczyło mnie od środka.
- Kim...- zacząłem niepewnie- Przepraszam, że wtedy, w hallu dałem aż tak ponieść się złości. Wiem, że nie powinienem. Zachowałem się jak zwierzę...

<Kim?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz