Westchnąłem jak męczennik, widząc zawahanie w jej pewności. Pewnie coś się stało, zresztą jak zawsze. Eh... Mam do czynienia z samymi niekompetentnymi osobami, no i jak tu się nie denerwować? Wpuściłem drobną dziewczynę do mojego "królestwa", od razu wskazując na krzesło będące przed biurkiem. Sam zająłem miejsce na fotelu. Łokciami oparłem ręce o wypolerowany blat, dłonie składając w piramidkę. Po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk szurania drewnem o drewno, kiedy zajęła miejsce centralnie przede mną.
- Imię?- zapytałem obojętnym tonem
- Kimberly.
Otworzyłem obszerną szufladę i tam zacząłem szukać odpowiedniej teczki. Znalazłszy ją, wyjąłem czerwony długopis i studiowałem wszystko, co zostało napisane na dwóch kartkach.
- Więc przechwycenie udane?- wymruczałem, nadal z nosem w lekturze
- No tak jakby... Tamten mężczyzna zniknął...
I w tym właśnie momencie zaliczyłem tak zwanego facepalma.
- Naprawdę... z kim ja żyję...?- zapytałem samego siebie
Nie ukrywam, że dostałem swoistego załamania nerwowego. Nie, tym razem nie chciałem krzyczeć ani nic w tym stylu. Po prostu... Aż szkoda słów.
- I jak to się stało?- westchnąłem, ponownie przybierając profesjonalny ton
<Kim?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz