piątek, 19 sierpnia 2016

Od Kaneki Do Nico

Nie minęło dużo czasu, odkąd byłam w Blood Masters. No dobra, nie oszukujmy się... NIE MINĘŁA NAWET GODZINA. No cóż, raczej nic się dzisiaj ciekawego nie wydarzy, w końcu zbliża się wieczór...

Raczej, to ja mam oczy.

— Hej, dziecinko, chcesz może lizaczka? — usłyszałam głos za sobą.
— Że co proszę? — Myślałam, że się przesłyszałam.
— Spytałem tylko, czy chce–
— Nie jestem dzieckiem! — warknęłam, bezczelnie mu przerywając. Czy on myśli, że jak jest większy, to może mnie nazywać jakąś "dzieciną"?! O nie! Mowy nie ma!
— Ej no, sorki, ale jak masz jakiś metr czterdzieści, to trudno cię nie pomylić z dzieckiem, więc...
— Ja. Mam. Metr. Czterdzieści. Sześć — wyszydziłam przez zęby. — Zapamiętaj to, tępa pało!
Nie usłyszałam zbyt dobrze jego odpowiedzi, bo coś zaszeleściło w krzakach, przez co na chwilę straciłam orientację. Jednak udało mi się dosłyszeć coś o tępieniu od wkładania... ZARAZ, CO?
— Zboczona, głupia krowa...
— Ej! Jestem chomiczkiem! — oburzył się, co trochę śmiesznie wyglądało.
— Pff. Od dzisiaj krowa.

<Nico? Ty resztę XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz