Posłałam mu pytające spojrzenie. Podrapałam się za głową i westchnęłam. No dobra, niech już mu będzie.
- Herbaty - odparłam z przymusu. Chłopak zaczął przygotowywanie ciepłego napoju. Spojrzałam za okno. Niebo przysłaniały ciemne chmury. Zanosiło się na to, że będzie padać. Świetnie, czyli gorzej być nie może. Jednak, najgorzej też nie było. Towarzystwo chłopaka napełniało mnie niewytłumaczalnym spokojem. Nie potrafię wyjaśnić pochodzenia tego uczucia, skąd się wzięło, i jakie mam do tego podstawy. Jednak przy nim czułam się... Bezpiecznie. Zanim się obejrzałam James podał mi kubek z gorącą herbatą. Bez słowa zaczęłam pić. Spoglądałam za okno na spadające z nieba, jak na razie pojedyncze krople deszczu. Panowała cisza. Nie dziwię się. Teraz, to nie ma nawet o czym pogadać. James nie ma pojęcia kim jestem, więc nie mam zamiaru go męczyć tłumaczeniem tego co się działo. Może by nie uwierzył, a nawet jeśli, nie mam na to wszystko siły. To była męcząca i długa podróż. Krople wody uderzały o szybę. Postanowiłam zapewnić sobie odrobinę rozrywki i pobawić się deszczem. Przymrużyłam oczy wpatrując się za okno. Krople wody w niedalekim zasięgu ode mnie, najpierw zwalniały a później zatrzymywały się. Po chwili spadły na ziemię rozchlapując się na wszystkie strony. Gdy skończyłam pić herbatę, oparłam głowę o oparcie kanapy i po prostu wpatrywałam się za okno. Nagle usłyszałam grzmot i momentalnie podskoczyłam do góry. Mój oddech był nierówny. Po chwili się jednak uspokoiłam i znów oparłam o kanapę. No tak, zapomniałam. Przecież ja się boję burzy... Nie chciałam sprawiać chłopakowi więcej kłopotów. To trochę krępujące, że nie pamięta mnie, a ja przez to jakby, władowałam się z butami do jego życia. Nim się obejrzałam, zasnęłam na kanapie.
<James? Echo bidna się boi piorunów :c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz