Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw... Jednak, mimo, że odwzajemniałem jej uczucia, o ile było prawdziwe, to nie mogłem ich w tym momencie pokazać. Wiedziałem, że w tym wypadku nie mogłem też skoczyć bo prawdopodobnie - ona zrobiłaby to samo. Zakryłem twarz ręką próbując się uspokoić. Po chwili przeczesałem dłonią włosy i uśmiechnąłem się pogardliwie.
- Hah, i co teraz, powinniśmy wpaść sobie w ramiona? - prychnąłem. Dziewczyna jakby zdezorientowała się i spojrzała na mnie jakby nic nie rozumiejąc.
- Co ty cobie myślałaś? Że zakocham się w kimś takim jak ty? Popatrz tylko na siebie - Kolejne słowa sprawiały mi coraz więcej bólu i wbijały się w moje serce jak igły. Wytrwale jednak kontynuowałem.
- Nie powiem, było dosyć zabawnie. Tyle razy mogłem cię zabić, sam nie wiem czemu tego nie zrobiłem. Może dla tego, że byłaś ciekawą zabawką? Ale znudziłaś mi się już - zaśmiałem się mrużąc oczy. Dziewczyna milczała.
- Gdybyś widziała swoją minę gdy udawałem, że chce skoczyć - odwróciłem głowę, udając, że nie mogę wytrzymać ze śmiechu. Tak na prawdę, nie mogłem dłużej już na nią patrzeć. Piekły mnie oczy, jednak po chwili podszedłem do dziewczyny i wziąłem jej kosmyk.
- Żegnaj - szepnąłem jej do ucha i odszedłem. Nie patrzyłem już na nią, nie miałem już sił. Wiedziałem, że swoimi słowami bardzo ją zraniłem, jednak mnie też to bardzo bolało... Nawet nie wiedziała jak bardzo... Po około godzinie byłem znów w swoim pokoju. Gdy tylko zamknąłem drzwi, zsunąłem się po nich i usiadłem. Śmiało mogłem stwierdzić, że był to najgorszy dzień w moim życiu. Wyjąłem z kieszeni papierosa i zapaliłem go, zaciągając się głęboko dymem. Nienawidziłem palić, dym drażnił mnie w płuca. Jednak czasem trzeba. Wypuściłem dym z ust i patrzyłem jak roznosi się po pokoju.
< Sakura? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz