- Będzie tego warta, zobaczysz... - mruknąłem do siebie
- Coś mówiłeś?
- Nie, nie.. - uśmiechnąłem się jak zwykle. Wspięliśmy się na najwyższe drzewo w okolicy. "Nie chciał bym z niego spaść" Myślałem spoglądając w dół. Dowiązałem się do gałęzi. Myślałem, że usnę szybko, jednak myliłem się... Zimny wiatr oraz poczucie, że niedługo dotrzemy do mojego domu. Zacząłem się nieznacznie wiercić i przekręcać na boki. Bardzo chciałem, by był już ranek i żebyśmy ruszyli. Długo jednak moje myśli nie trwały. Usnąłem. Rankiem promienie słońca zbudziły mnie, a ja radośnie zszedłem z drzewa. Echo już nie spała i przygotowywała śniadanie.
- Cześć, Echo! - entuzjazm był w każdym moim słowie, ignorowałem ból spowodowany walką z mutantem.
- No witaj, Śpiąca Królewno - odwróciła się w moją stronę podając posiłek. - Myślałam, że już nie wstaniesz.
- Ty było mnie obudzić - mówiłem z pełnymi ustami. Szybko połknąłem śniadanie i zacząłem się szykować do drogi. Gotowi ruszyliśmy dalej. Zaplotłem ręce na karku i szedłem obok dziewczyny. Znowu się nie odzywała, to zaczynało być nudne. Spojrzałem w stronę góry. Była już tak blisko...
- Dotrzemy tam jutro, nie? - przerwałem ciszę
- Zapewne tak, przed południem będziemy na miejscu, ale najpierw gdzieś w pobliżu będzie trzeba zrobić obóz...
- Ale my dopiero wyruszyliśmy! - przerwałem jej - Cieszmy się chwilą. Zobacz jak tutaj jest pięknie!
Spacerowaliśmy przez łąkę, była dosyć duża. Wyszliśmy właśnie z lasu, ale po przejściu tej równiny kolejny gąszcz i góra! Było ją teraz pięknie widać. Duże szczyty tnące chmury. Uśmiechnąłem się do Echo, której najwyraźniej też się tutaj podobało. Szliśmy już dosyć długo, niedługo na prawdę trzeba będzie założyć obóz, jednak noc tutaj może być niebezpieczna.
<Echo? Już blisko! ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz