Prychnąłem cicho i spojrzałem na dziewczynę spod zmrużonych powiek. Za co ona mi niby dziękowała? Zrobiłem co zrobiłem, ale tylko dla tego, że nie było żadnego zwierzęcia, inaczej równie dobrze mogłaby teraz leżeć gdzieś tutaj z rozszarpanym brzuchem i wylatującymi wnętrznościami.
- Nie dziękuj, powinnaś bardziej cieszyć się ze swojego szczęścia i tego, że nie było blisko żadnych niebezpiecznych zwierząt - Mruknąłem pod nosem i skierowałem wzrok na wyjście z jaskini. Dziewczyna milczała dłuższą chwilę ale po chwili zaczęła zabierać się do wyjścia. No tak, przecież nie będziemy siedzieć tu wieczność. Wstałem nieco zbyt gwałtownie, bo obolałe mięśnie po nieprzespanej nocy w jednej pozycji, zaczęły boleć niemiłosiernie. Świat zawirował mi przed oczyma, jednak podtrzymując się szorstkiej ściany, udało mi się nie upaść. Sakura, widocznie chciała mi pomóc, jednak nie zniósł bym czegoś tak poniżającego, więc podniosłem rękę na znak, że nic mi nie jest. Dziwiło mnie to, zdarzało mi się nie przespać nocy, jednak nigdy nic podobnego się nie działo. Gdy nieco się uspokoiłem, wyszliśmy z jaskini. Nie znałem tutejszych terenów, więc zdałem się na dziewczynę. Szliśmy przez różne zarośnięte drogi, co rusz napotykając drapóliki lub jaszczurośmiornice. W pewnym momencie weszliśmy na teren jakiegoś miasta. Oczywiście opuszczone, wyglądające jak siedem nieszczęść.
- Wystarczy, że przez to przejdziemy i jesteśmy w domu - Sakura wydawała się dobrze wiedzieć, gdzie jesteśmy, więc nie miałem wątpliwości w prawdziwość jej słów. Chociaż właściwie, gdyby tylko chciała, mogłaby mnie wpędzić w maliny, tak jak ja wcześniej nasłałem na nią myszoczłeki. Od jakiegoś czasu bolała mnie głowa, a pamięć jakby chciała zrobić mi psikusa i gdy próbowałem przypomnieć sobie jakieś konkretne zdarzenie z dawnych lat, widziałem tylko skrawki rozmów lub rozmazane widoki. w pewnym momencie, zatrzymałem się. Kim była dziewczyna stojąca przede mną, czerwonych włosach? Wróg? a może przyjaciel? Nic sobie nie przypominałem. Co tutaj robię? Kojarzyłem tylko najważniejszy fakty - mam na imię Jeff, mam 19 lat i... Pamiętałem jeszcze tylko jakieś dawne wydarzenie - rodzina, szkoła i takie tam. Chwila, chwila muszę myśleć logicznie. Nabrałem w płuca powietrze i wypuściłem je ze świstem. Po pierwsze - dziewczyna nie może wiedzieć, że straciłem pamięć. Nie wiem kim jest, możliwe, że moim sprzymierzeńcem, ale możliwe też, że wrogiem. Nie mogę pokazać jej swoich słabości.
- Nic ci nie jest? - Spytała.
- Nic - starałem odpowiadać szybko, zwięźle i na temat. Miałem nadzieję, że kiedyś też tak odpowiadałem i dziewczyna nie zauważy różnicy. Teraz tylko wystarczy zastanowić się, jakie znałem gatunki zwierząt/roślin powodujących amnezje. Może, idąc dotknąłem czegoś? No i klops. Nie znałem żadnego, pewnie przez mój stosunek do szkoły.
< Sakura? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz