- Za mną! - powiedziała dziewczyna. Wpatrywałam się chwilę w drugi brzeg. To ma być sniper?! Może i ma dobre oko, ale to było bardzo nierozważne. Mówiłam, że jest ich tam dużo, strzał z broni tylko zwrócił ich uwagę. Nie widząc ruchu na drugim brzegu pomyślałam, że uciekły. Byłam jednak w błędzie. Po chwili do moich uszu dobiegł ryk, i usłyszałam jak coś wpada bądź wskakuje do wody. Ruszyłam z miejsca i pobiegłam za Sakurą. Mój łuk był wciąż rozłożony co utrudniało mi poruszanie się. Jednak aby go złożyć musiałabym się zatrzymać, inaczej zatrzasnę sobie palce. Właściwie skąd wzięły się te mutanty? Nim zdążyłam się zastanowić, zauważyłam rzecz spadającą z niższego budynku wprost na dziewczynę.
- Uważaj! - krzyknęłam momentalnie napinając cięciwę łuku i wypuszczając strzałę w kierunku owej rzeczy. Strzała wbiła się i zatrzymała, grot zaś roztrzaskał się na kilka kawałków. Rozpadający się grot to jeden z mych lepszych pomysłów. Spadającą z dachu rzeczą okazał się być mutant, który wspiął się na budynek. Spadł bezwładnie na ziemię i miotał podczas ostatnich chwil jego życia. Wyciągnęłam szybko strzałę i pobiegłam dalej, tym razem wyprzedzając Sakurę. Biegłam przez ulice zrujnowanego miasta słysząc za sobą odgłosy mutantów. Wpadłam na pomysł. Jedna z ulic jest zaminowana. Skręciłam kierując się w jej stronę. Gdy wbiegałam na zakręt w którym zaczynała się ulica, napięłam cięciwę i strzeliłam w oddaloną trochę od innych minę, którą wcześniej zauważyłam. Wybuchła jednocześnie przyprawiając mnie i moje uszy o okropny ból. Sakura stała obok mnie zasłaniając rękami uszy. Wysadzać miny z odległości kilkunastu metrów to nie najlepszy pomysł. Wyjrzałam zza rogu. Mutanty uciekły nie wiedząc co się dzieje, przyprawione o podobny ból. Westchnęłam z ulgą a słuch zaczął mi powoli wracać.
<Sakura? Mam nadzieję że nie ogłuchłaś przeze mnie default smiley xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz