— Zabierz. To. G..ówno. Z. Mojej. Twarzy — rozkazałam, ale czarnowłosy wydawał się mnie ignorować, ba! Udawał, jakby w ogóle nic nie zaszło!
— Słyszysz, pieprzony narcyziku?! — wydarłam się, chwytając jego kołnierz od kurtki. Ku mojej uciesze, udało mi się go zniżyć do mojej wysokości, bowiem był z deka rozjuszony i nie miał się na baczności.
Sama zdjęłam słodycz z mojego czoła, po czym bezczelnie wepchnęłam mu ją do ust. Ale włożyłam mu nie tylko tę część do jedzenia — patyk także utkwił mu w buzi.
Dzięki temu ruchowi udało mi się go nieco osłabić, więc nie miałam jakiegoś wielkiego problemu, by go powalić na ziemię. Usiadłam na nim okrakiem, powoli unosząc jego dłoń.
— Widzisz to? To twoja ręka — po tych słowach ukryłam jego wszystkie palce, pozostawiając tylko ten środkowy. — A tym nie już nie nacieszysz się zbyt długo. — Bez dłuższego zastanowienia, ugryzłam go. Tylko tak raz, a dobrze. Przez mój czyn wypluł lizaka i zaczął się wydzierać, że dostanie wścieklizny, czy coś w ten deseń. No cóż, za błędy się płaci.
<Nikusiu? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz