Powoli otworzyłam oczy, zalane łzami. Kolejny koszmar, rozgrywający najstraszniejsze sceny z mojej przeszłości. Tak... od kilku nocy takie właśnie sny nie dają mi spokoju. Wbiłam wzrok w okno. Zanosiło się na deszcz, a może nawet na burzę. Pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki, odprężający prysznic i ubrałam się, czyli po prostu codzienna ranna toaleta. Następnie skierowałam się do kuchni, by zjeść śniadanie. Uznałam, że musli z jogurtem mi wystarczy. I tak nie miałam apetytu. Ubrałam się w tępie błyskawicznym, po czym wyszłam z mieszkania, zamykając drzwi na klucz. Zbiegłam po schodach, wychodząc na dwór. Spacerowałam zupełnie pustymi uliczkami. Nagle z nieba zaczęły zlatywać pojedyncze krople. Najpierw małe, potem większe, aż po chwili rozpętała się prawdziwa ulewa. Pobiegłam do miejsca, które kiedyś było parkiem. Co dziwne, to miejcse przetrwało niemalże bez uszczerbku. Stała tam nawet stara altana. Dzięki temu, iż została niedawno wyremontowana, stanowiła idealne schronienie przed deszczem. Wbiegłam do niej i usiadłam na jednej z ławek, obserwując to, co działo się poza altaną. W pewnym momencie moją uwagę przykuła jakaś postać, wchodząca do altany.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz