Znudzenie kolejną wyprawą Zera, sięgnęła dzisiaj zenitu. Czując, że nie wytrzymam kolejnej godziny spędzonej w jego pokoju, wyszłam. Tak, zabronił mi tego ale najpewniej wiedział, że z dnia na dzień coraz bardziej odczuwam samotność. Skierowałam się do swojego pokoju, by zabrać tylko miecz, tak na wszelki wypadek. Na zewnątrz znalazłam się szybciej niż w minutę, a moim oczom ukazał się ciekawy obrazek zachodzącego słońca. Barwy od krwistej czerwieni, po biel rozświetlały niebo, wywołując uśmiech na mojej twarzy. Widząc zbliżające się do mnie osoby, skręciłam w prawo i ruszyłam w gęste bagienne zarośla. Z każdą minutą przyśpieszałam kroku, przypominałam sobie do czego byłam stworzona. Ustałam dopiero gdy ujrzałam poruszające się krzaki. Sylwetka ciemnowłosej istoty, przebijała się przez liście, wywołując u mnie dreszcze. Chwyciłam mocniej miecz i bez zastanowienia zbliżyłam się do nieznanej mi persony.
- Wyłaź! - powiedziałam głośno.
Nikt się nie odezwał, co trochę mnie zdenerwowała ale za razem przestraszyło? Tak, trochę się bałam ale zamknęłam oczy i mocno wciągnęłam powietrze do płuc. Jednym gestem ręki owinęłam nieznaną mi personę jej własnym cieniem, wiedząc, że nic mi teraz nie grozi. Odgarnęłam roślinność, po czym ujrzałam młodą dziewczynę o kruczoczarnych włosach. Opuściłam broń i zdjęłam z niej uciążliwe zaklęcie.
- Kim jesteś? - zapytałam.
<Sil?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz