Pogłaskałem delikatnie włosy dziewczyny i zamyśliłem się lekko. Jakie miałem marzenie? Nie byłem typem marzyciela... Dobrze było tak jak jest, nie myślałem o tym co przyniesie jutro. Owszem, chętnie zmieniłbym kilka rzeczy, które zrobiłem w przeszłości, jednak nie mam takiej mocy. Nikt nie jest w stanie cofnąć czasu... Jednak, może jeśli postąpiłbym inaczej, to nie spotkałbym Sakury? Tego bym nie chciał.
- Chciałbym kiedyś zjeść pudding czekoladowy - Skłamałem, ale dla niepoznaki uśmiechnąłem się szeroko i rozwaliłem na łóżku. Właściwie to bardzo nie skłamałem, prawdą było, że zawsze chciałem zjeść pudding. Dziewczyna patrzyła na mnie z głupią miną, po czym wybuchnęła śmiechem. No i tak powinno być, żadnych smutków, tylko uśmiech. Wziąłem kubek z herbatą i wypiłem kilka łyków. Ciepło napoju szybko rozeszło się przyjemnie po moim wnętrzu. Było tak przyjemnie... Spojrzałem Sakurze w oczy. Były takie nie winne, a jednak gdzieś głęboko w nich ukrywał się wielki ból. Już postanowiłem, że cokolwiek się stanie, będę trwał przy tej dziewczynie jak pies, nawet jeśli przez to miałaby mnie znienawidzić. Mogę stać się najgorszym złem, jeśli to miałoby zagwarantować jej bezpieczeństwo, niech tak będzie. Przez te kilka dni bardzo przywiązałem się do tej kruchej istoty, co było niezwykle dziwne. Nigdy nie czułem czegoś podobnego nawet przy Kamio... Wypiłem jeszcze kilka łyków ciepłego napoju i usiadłem na brzegu łóżka, spoglądając przez okno. Powoli zaczynało się ściemniać, wypadałoby już kończyć, w końcu jutro też jest dzień, a co pomyślą ludzie, gdy dowiedzą się, że generał przesiaduje dniami u mnie. Nie to żeby mi jakoś bardzo zależało na opinii innych ludzi, jednak nie chciałem psuć jej jeszcze bardziej reputacji.
- Późno już - Przeciągnąłem się i skrzywiłem lekko czując ból w prawej łopatce. No tak, jeszcze przez kilka dni będę odczuwał ból, przez wydarzenia mające miejsce niedawno. Udałem, że nic mi nie jest i pomogłem dziewczynie wstać.
- No tak, powinnam się już zbierać - zaśmiała się i wstała podtrzymując się mojej ręki.
- Jutro też jest dzień - Wyszczerzyłem się, a dziewczyna przytaknęła lekko głową. Odprowadziłem ją pod drzwi, a gdy wyszła, zakluczyłem je na wszelki wypadek. Zawsze tak robiłem, nigdy nie miałem pewności, czy ktoś nie zechce mi się w nocy włamać do domu. Mimo, że bardzo łatwo jest mnie wybudzić ze snu, to nigdy nic nie wiadomo. Wziąłem szybki prysznic i po chwili leżałem już w samych bokserkach pod chłodną kołdrą. Nie musiałem długo czekać by Kuro, który był dzisiaj wyjątkowo cicho, położył się koło mojej głowy. Wsłuchałem się w ciche mruczenie i przymknąłem oczy. Ciekawe kiedy ostatnio tak lekko mi się spało. Śniła mi się łąka, a na niej dziewczyna, odwrócona do mnie tyłem. Nie widziałem jej twarzy, jednak przeczucie podpowiadało mi, że płakała. Poczułem ukłucie w sercu, a gdy ta już miała się odwrócić, obudziłem się, słysząc ciche pukanie do drzwi. Zakląłem pod nosem i założyłem szybko jakąś koszulę i w tym oto stroju otworzyłem zaspany drzwi. Jakież było moje zdziwienie, gdy ujrzałem w nich dobrze mi znaną dziewczynę.
- Sak? - Mruknąłem przecierając zaspane oczy.
< Sakura? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz