środa, 16 marca 2016

Od Laury - Cd. Cookie

A co tam, zabrałam go ze sobą, choć raczej nie powinnam tego robić. Podczas masy szkoleń, które przeszłam takie zachowanie uważane było za ewidentny błąd i najczęściej skazywało całą misję na porażkę. Jednak... Bez ryzyka nie ma zabawy, prawda? Jednak wrodzona czujność dawała o sobie znać, nie pozwalając na oddalenie ręki od pochwy z nożem. W dużej części dlatego, że las nocą był jednym z najbardziej niebezpiecznych miejsc, w mniejszej z powodu tego nietypowego osobnika. I nie, nie mówiłam tu o psie, a o chłopcu mi towarzyszącym. Wytężałam wszystkie swoje zmysły, szukałam ewentualnych agresorów, co nie przyniosło żadnych efektów. Szczęście mi dziś dopisywało. Roślinność powoli zmieniała swoją formę, aż całkowicie zanikła, kiedy wkraczałam na tereny Pustkowia. Zadarłam głowę w górę, podziwiając bezchmurne niebo oraz księżyc... Już prawie pełnia, jeszcze kilka dni i trzeba będzie czmychnąć w odosobnione miejsce. Po pozycji naturalnego satelity mniej więcej można było określić godzinę. Blood Masters niedługo rozpoczną obchody swojego terytorium. Cichy szczęk broni... Odwróciłam się w prawo, napotykając bajecznie wysoką postać. Zero i jego wataha...
- Wilki- oznajmiłam grobowym tonem- Czyli już po nas...
- Nie- odezwał się młodzik
Szarpnięcie wyrwało mnie z transu, czyjaś siła zmusiła do szybkiego biegu. Potknęłam się, odwracając w stronę "wybawcy". Hyh... Najpierw chciał mnie zabić, a teraz ratuje. Ironia losu, co?
- Tak właściwie... to gdzie biegniemy?- sapnęłam- Znowu do lasu?
Pocisk świsnął mi koło ucha, zbijając się w ziemię. Zaklęłam pod nosem, słysząc, jak wilki w ludzkiej skórze goniły naszą dwójkę.

<Cookie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz