wtorek, 15 marca 2016

Od Jamesa c.d Echo

- Czy ja narzekam, że coś mnie boli?! - zawołałem ze sztucznym oburzeniem - Możemy iść i teraz.
Echo spojrzała na mnie zdziwiona, ale po chwili się uśmiechnęła.
- No to ruszamy? - zapytała dziewczyna, po śniadaniu
- Zawsze - uśmiechnąłem się i zacząłem gasić ognisko. Słońce było już wysoko na niebie, gdy opuściliśmy nasz "obóz". Byłem bardzo podekscytowany. Mimo, że czekała nas jeszcze długa podróż.
- Może i ty byś opowiedział coś o sobie - zagadnęła moja towarzyszka - No oczywiście tyle ile pamiętasz.
- Nie będzie tego zbyt wiele - przyznałem - Wiem tylko tyle co znalazłem na tej kartce. Czyli, prawdopodobnie nazywam się James i już około 100 dni mieszkam w tym domu przy górach, dlatego chcę tam iść. Musi przecież tam coś być, nie sądzisz?
- Nie wiem, jak dojdziemy zobaczymy.
Pomimo, że las był bardzo niebezpieczny, zachwycał mnie widokami. Szliśmy powoli w ciszy, podziwiając widoki. Gdy słońce górowało, zacząłem odczuwać głód i zmęczenie. Echo zapewne też, ale nie chciała mi tego za bardzo pokazywać. Po dłuższej drodze zacząłem marudzić i musieliśmy zrobić postój. Echo poszła na polowanie, a ja rozpalałem ognisko. Nie sądziłem, że znalezienie odpowiedniego drewna jest aż takie trudne. Jedno było mokre, drugie jakieś dziwne, a jedno nawet chciało mnie zabić. Po długiej morderce udało się zebrać odpowiedni opał. Kolejnym problemem było jak ja mam to rozpalić. Patyk o patyk? A może krzemieniem? Siedziałem w zadumie nad paleniskiem, aż przyszła Echo.
- Jeszcze nie rozpaliłeś? - zapytała, odkładając zwierzynę.
- Rozmyślam nas sensem życia, nie widzisz? - mruknąłem, po czym uśmiechnąłem się do niej - A tak właściwie to nie mam czym tego rozpalić.
Dziewczyna westchnęła i szybko roznieciła ogień, na którym położyła obiad.
- Jestem niesamowicie przydatny, prawda? - uśmiechnąłem się sarkastycznie siadając przy ognisku
<Echo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz