Podniosłam się szybko, strzepując z siebie ziemię. Wszyscy odwrócili się w naszym kierunku, wiedziałam jednak, iż nowi nie mogą mnie widzieć jako osoby powalonej przez pana z metalową ręką. Wyciągnęłam, ze specjalnego pokrowca na nodzę nóż i rozpędziłam się w kierunku Gavrila. Wskoczyłam mu na plecy, z dość dużym pędem, przez co ten upadł na ziemię. Ustałam mu na rękach- nogami, łapiąc za włosy i przykładając nóż do gardła.
- Nie bądź taki pewny - zaśmiałam się mu tuż przy uchu.
Zeszłam z bruneta, oddalając się od niego na parę metrów. Uśmiechnęłam się sedecznie do towarzysza, pośpieszając gestem ręki. Podeszłam do grupy rekrutów, wskazując im miejsce do którego się udajemy. Wtedy przypomniałam sobie o dryblasie, który szedł za nami z dość kwaśną miną, która wywołała u mnie śmiech:
- No chodź tu, przecież chyba się nie gniewasz!
<Gavril?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz