Popatrzyłam na chłopaka i uśmiechnęłam do niego serdecznie, gdy złapał mnie za rękę. To było na prawdę miłe z jego strony. Zdmuchnęłam pasemko włosów z twarzy, robiąc przy tym dość dziwną minę na co Jeff się zaśmiał.
- To ja raczej powinnam się o to zapytać - odparłam - chętnie przyjmę zaproszenie - dokończyłam dość poważnie.
Po chwili jednak roześmiałam się głośno i poczochrałam mu włosy. Ruszyliśmy dość powolnym krokiem przez las. Przyznam pogoda dzisiaj na prawdę dopisała, nie mówiąc już o tym z kim spędza się ten czas. Uśmiechnęłam się sama do siebie pod nosem.
- Jak się czujesz? - zapytałam.
- Lepiej, dzięki - odpowiedział z uśmiechem - aaaa... jak... - urwał zdanie.
- Chodzi ci o rękę prawda?
- No tak, widziałem, że masz na niej bandaż.
- A to jakby ci powiedzieć. Kiedy byłeś nieprzytomny i tak leżałeś, to doszło do małego starcia...
- Z tym całym?
- No dokładnie, jak weszłam to się na mnie rzucił... Udało nam się go złapać ale bez przebicia na wylot się nie obyło...
- Przecież nie musiałaś przychodzić - powiedział zatrzymując się na chwilę.
- Ale chciałam, mówiłam ci coś pamiętasz?
Ten uśmiechnął się pod nosem i popatrzył mi w oczy. Odpowiedziałam mu tym samym i pociągnęłam delikatnie za rękę, ruszając w dalszą drogę. W budynku znaleźliśmy się dość szybko, dzięki czemu nie było prawie nikogo ze znanych mi osób. Nie chodziło mi o to by ktoś nas nie zauważył, gdyż wcale nie zamierzałam ukrywać, że mam tak dobry kontakt z wysokim chłopakiem. Chciałam tylko by żaden z moich strategów nie złapał mnie po drodze i zaczął przynudzać gadką o nowej taktyce, machinach czy tym podobnych. Dość powolnym krokiem weszliśmy do pokoju Jeffa i przeszliśmy do okna. Przyznam, od ostatniej wizyty nic się tutaj nie zmieniło. Pozostawiony alkohol stał cały czas w tym samym miejscu, a szklanki nawet nie były przestawione. Złapałam za whiskey i zaśmiałam się pod nosem. Butelka została mi wyrwana jednak przez bruneta.
- Nie pijemy dzisiaj tego czegoś - zachichotał.
- No fakt, ostatnio chyba troszkę przesadziłam - stwierdziłam.
- Troszeczkę?
- No ociupinkę - zaśmiałam się i oparłam głowę na jego ramieniu.
Obserwowałam teren za oknem, skupiając się na barwach. Ostatnio to miejsce zyskało wiele światła i radości, sama nie wiem skąd, a może to tylko złudzenie? Może spowodowała to osoba stojąca tuż obok mnie, delikatnie obejmując mnie ramieniem? Nie wiem ale wiedziałam, że to coś znaczy. Odwróciłam się przodem do chłopaka i podniosłam do góry rękę, która była spleciona palcami z jego dłonią.
- To co proponujesz? - zapytałam.
<Jeff?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz