Pukanie do drzwi mocno mnie zirytowało, jednak gdy okazało się, że to ten sam chłopak co wcześniej, to pomyślałem, że go zaraz rozszarpie. Zmierzyłem go morderczym spojrzeniem, jednak zaraz się opanowałem i bardziej skupiłem się na szyi dziewczyny, chuchając na nią co chwila. Gdy niechciany gość wreszcie wyszedł, Sakura znów zwróciła całą swoją uwagę na mnie.
- Jeff - szepnęła. Nie podobało mi się, że znowu chce przerwać, jednak mruknąłem cicho, dając znak, że może kontynuować.
-Czy to... Co mówiłeś wczoraj jak zasypiałam... Na prawdę mnie kochasz? - Spytała spokojnie. Uniosłem lekko głowę i spojrzałem dziewczynie po raz kolejny głęboko w oczy. Domyślałem się, że wtedy tylko udawała i naprawdę nie spała, jednak nie sądziłem, że będzie pytać o coś takiego. Myślałem, że to oczywiste.
- To chyba ja powinienem się pytać o to, czy mnie naprawdę kochasz. Komuś takiemu jak ja, nawet nie śniło się, że będzie mu dane być z taką cudowną dziewczyną. Wiem, że nie zasługuje nawet, na to, by patrzeć na ciebie, jednak jeśli zechcesz... - odwróciłem głowę, nie mogąc się opanować. Targały mną najróżniejsze emocje. Wziąłem głęboki oddech i dokończyłem.
- Jeśli chcesz... To... To będę naprawdę szczęśliwy - westchnąłem głęboko i znów schowałem głowę w jej włosy. Czułem się niczym struś, chowający głowę w piasek, gdy tylko miał się zmierzyć z uczuciami. Ale co poradzić, taki właśnie jestem. Na co dzień wredny dla wszystkich ( No, może teraz prawie wszystkich ), bawiący się uczuciami innych, a jak przyjdzie co do czego, to chowam głowę w piasek. W tym wypadku piasek zastępowały mi długie włosy dziewczyny, ale nie ważne. Czekałem, na to co powie Sakura.
< Sakura? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz