Pokiwałam głową nieprzytomnie. Puściłam chłopaka i wstałam. Ręce mi się trzęsły. Przecież gdyby go tutaj nie było, już byłoby po mnie. James podał mi mój zeszyt i ołówek. Uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam w stronę domu.
- Dziękuję, znaczy, wiesz, za uratowanie mi życia - podrapałam się po głowie.
- Nie ma za co - uśmiechnął się. Ręce w końcu przestawały mi się trząść, a psychika wracała do normalnego stanu. Obejrzałam się w stronę klifu. Jedno jest pewne - więcej tam nie podejdę. Weszliśmy do domu, usiadłam na kanapie.
- Chcesz herbaty? - zapytał. Pokiwałam głową. James zaczął przygotowywać herbatę a ja siedziałam po prostu na kanapie patrząc za okno. Dzień mimo wszystko był całkiem ładny. James przysiadł się obok mnie na kanapie.
<James? Brak weny :/ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz